piątek, 21 października 2016

TAJEMNICZA HISTORIA W STYLES - RECENZJA

Witam! :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy kolejną książkę Agaty Christie, a jest nią "Tajemnicza historia w Styles".
Wiem, wiem dawno nie było postów :/. Nieco przytłoczyła mnie szkoła, ale jako że dzisiaj miałam napływ weny twórczej, postanowiłam przedstawić wam co sądzę o pierwszej książce mojej ulubionej autorki. Można by rzec, iż to tragiczne, że po takim czasie dopiero udało mi się przeczytać tą wspaniałą książkę, w której na scenę wchodzi Herkules Poirot. Zdradzę wam jednak, że to zostało spowodowane trudnością w zdobyciu egzemplarza. A teraz przejdźmy do recenzji. ;)

Kapitan Hastings zostaje zaproszony do rezydencji Styles Court. Podczas jego pobytu w posiadłości ma miejsce morderstwo. Otruta zostaje pani domu. Kto miał motyw i w jaki sposób popełniono tą podłą zbrodnię?
Pytania się mnożą, a wskazówek jest coraz więcej. Powoli wszystko zaczyna się komplikować. Hastings postanawia rozwikłać zagadkę morderstwa w zamkniętym pokoju. Na pomoc przychodzi mu Herkules Poirot - niesamowity detektyw, któremu takie zagadki nie są straszne. 

" - Każdy morderca jest zapewne czyimś starym przyjacielem."

" - Puściłeś wodze fantazji(...)Wyobraźnia to dobry sługa - ale nie pan. Najprostsze rozwiązanie jest zazwyczaj najbliższe prawdy."

" - A widzisz, widzisz! - woła Poirot. - Nie warto szukać dowodów rzeczowych. Własny rozum powinien wystarczyć. Ale człowiek się cieszy, kiedy znajdzie potwierdzenie swoich domysłów. Ach, mon ami! Czuję się jak odrodzony. Tańczę! Skaczę!"

Kapitan Arthur Hastings zostaje odesłany z linii frontu. Powraca do swoich rodzinnych stron. Przypadkiem spotyka pana Cavendisha, który zaprasza go gorąco do swojej posiadłości. Kapitan zgadza się, gdyż sądzi, że odpoczynek w Styles Court, będzie dla niego owocny.... 
Można by powiedzieć, że Watson wraca do kraju. Ale to już taki schemat, na który łatwo jest się natknąć, w końcu przecież: "Każdy Sherlock musi mieć swojego Watsona". Tu również jak w przypadku Sherlocka Holmesa i na przykład Nero Wolfe'a, detektyw ma swojego towarzysza, człowieka, który w niektórych momentach naprowadza go na właściwy trop, wskazuje dobrą ścieżkę.
Kapitan Hastings, który naczytał się w swoim życiu Sherlocka Holmesa, ma nadzieję zostać Sherlockiem w rzeczywistości, jednakże jak na razie jest to awykonalne, bo żołnierz "patrzy, a nie widzi", umykają mu ważne fakty i nie zauważa tego jak dużo można wyczytać z ludzkich słów.
Herkules Poirot na szczęście pojawia się w okolicy Styles Court ze swoimi rodakami. Hastings pamiętając, że Poirot jest detektywem, prosi go o pomoc. To jest bardzo słuszna decyzja (sama bym tak zrobiła :D ) !
Herkules to człowiek specyficzny jak można sądzić po jego opisie: "Poirot był drobny, niski i miał bardzo dziwaczną powierzchowność. Niewiele wyższy niż pięć stóp i cztery cale, zachowywał się z niezwykłą godnością. Jajowatą głowę przechylał na bok i nosił długie, sztywno sterczące wąsy w iście wojskowym stylu. Schludność jego ubioru była wręcz nieprawdopodobna; sądzę, że pyłek na rękawiczce sprawiłby małemu Belgowi więcej bólu niż rana zadana pociskiem karabinowym. Ale ten niepokaźny cudaczny elegant, który (stwierdziłem to z przykrością) utykał teraz na prawą nogę, był w swoim czasie asem policji belgijskiej. Jako detektyw uchodził za gwiazdę pierwszej wielkości i niejednokrotnie wykrywał zbrodnie sensacyjne i na pozór nie do wykrycia." Prócz tego detektyw miał bzika na punkcie przestawiania rzeczy, by były ustawione poprawnie. Tak Poirot jest pedantem (mój brat też, ale to nieważne).

Po opisie Belga można od razu go sobie wyobrazić, (David Suchet w roli Poirota był genialny. Ogółem to gorąco polecam serial Poirot ;) warto ze względu na świetną grę aktorską i wciągającą fabułę. ^^) Wydaje się niepozorny, czyż nie? Nie wzbudza jakiegokolwiek zagrożenia, dla innych. Wygląd nie świadczy jednak o tym jaki jest. Siła i potęga jego umysłu wprawia nas w zachwyt, a używanie psychologii w swoim śledztwie w zaciekawienie. Możemy zauważyć, że metody Sherlocka a Herkulesa diametralnie się różnią.  Pomimo jego czasami irytującego stylu bycia zaczynamy się przywiązywać. Okropnie polubiłam tą postać [Szczerze, to moją pierwszą książką Agaty Christie było "Morderstwo na polu golfowym" (to druga powieść, w której pojawia się Poirot)]. Powiedzmy, że ja i detektyw nie znamy się od dziś. Za każdym razem gdy czytam książki, gdzie on występuje, od razu na starcie mam banana na twarzy. Herkules to taki dobry wujaszek, który poprowadzi Cię za rączkę i zabierze na naleśniki gdy zaczniesz płakać. Uwielbiam go za to jaki jest, bo to właśnie z nim rozpoczęłam swoją przygodę z kryminałami.

Książka kryje w sobie bardzo zakręconą zagadkę, ale to nie przeszkadza w czytaniu, bo zawsze na końcu czeka nas cudowne zakończenie i wtedy spokojnie możemy sprawdzić, czy myśleliśmy tak jak detektyw, czy wręcz przeciwnie. Prawdę mówiąc, muszę przyznać, iż kolejne pozycje z dorobku pani Agaty, są o wiele bardziej klarowne i wyszukane, nadal charakteryzują się lekkością jednak "Tajemnicza historia w Styles" w porównaniu do nich wypada w miarę słabo (według mnie). Ale to tylko takie odczucie. Czytając inne jej powieści można zauważyć tą przepaść, że styl Christie wraz z kolejnymi książkami w swoim dorobku literackim się poprawił. 

Zagadka jak i książka bardzo mi się podobały. Nie zawiodłam się na pierwszej książce pani Agaty. ;) Cóż mogę więcej powiedzieć? 
Warto ją przeczytać ponieważ:
-jest tam Poirot,
-zagadka jest super,
-książkę dobrze się czyta,
- no i spodoba się każdemu kto lubi stare dobre kryminały, jak ja.

Znajdujcie, czytajcie i poprawiajcie nasze czytelnictwo!
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia ;)

/KannOfDeath








sobota, 3 września 2016

NIEZGODNA - RECENZJA

Witam :D
Miałam ponarzekać, ale tak wyszło, że mi się odechciało :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy "Niezgodną" autorstwa Veronici Roth. ^^

"- Cztery, z jakiej ty pochodzisz frakcji?

- To nie ma znaczenia. - Wzrok ma opuszczony. - Teraz jestem tutaj. Warto, żebyś i ty o tym pamiętała."

"Matka powiedziała mi kiedyś, że samotnie nie da się przetrwać - a gdyby nawet jakoś się udało, to nikt nie chce takiego życia."


"-Myślałem, że za dużo pytań będzie zadawać tylko jedna, Prawa - mówi chłodno. - A teraz jeszcze Sztywniaczka?
-To na pewno dlatego, że jesteś taki miły - wyjaśniam spokojnie. - Wiesz, jak łóżko z gwoździ."


Społeczeństwo zbudowane na gruzach Chicago zostało podzielone na pięć frakcji: Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Każdy szesnastolatek może podczas ceremonii wybrać frakcję, która według niego pasuje do jego cech charakteru, lub pozostać w tej, w której przyszło się na świat.

Beatrice Prior urodzona we frakcji Altruistów ma dosyć swojego aktualnego życia, pragnie zmiany, wzrostu adrenaliny. Z każdym momentem uświadamia sobie, że nie pasuje do swojej obecnej frakcji. Gdy nadchodzi moment testu, który ma rozstrzygnąć jaka cecha charakteru jest u niej dominująca, wychodzi na to, że jest Niezgodną. Niezgodnym jest osoba, która łączy w sobie cechy charakteru wszystkich istniejących frakcji. Bycie Niezgodnym jest niebezpieczne, więc dziewczyna godzi się na to by to ukryć. Na ceremonii wybiera Nieustraszoność. Z tą decyzją wiąże się trudne szkolenie, stawienie czoła przeciwnościom losu i swoim najskrytszym lękom. Tris uczy się podejmować decyzje, powoli również uświadamia sobie na czym polega miłość i jakie niesie ze sobą konsekwencje, uczy się na nowo żyć.
Tymczasem w Chicago wybucha wojna pomiędzy frakcjami. Tris musi stanąć z przyjaciółmi do walki, by ustalić nowy porządek świata.

Gdyby mój brat nie pokazał mi filmu nie miałabym zachęty do wzięcia się za lekturę tej książki. Radzę jednak wam, by najpierw ruszyć do księgarni lub biblioteki, tak będzie lepiej. Różnica między książką a filmem jest miażdżąca i o wiele lepiej jest porównać książkę do ekranizacji, niż odwrotnie. 
Powieść Veronici Roth kryje w sobie wiele schematów, ale nie tylko one tworzą tą książkę. Walka z zepsutym systemem, jest dosyć popularnym wątkiem, więc nie ma potrzeby by się dziwić ilością książek z tym wątkiem, w końcu i tak większość osób za to je kocha. 
Może i czasami się wydawać, że Beatrice jest nużąca, ale z czasem ewoluuje, zmienia się w inną osobę niż tą, którą spotkaliśmy na początku, gdy jej mama upinała jej na głowie koka. Powoli staje się kobietą. 

W książce największą sympatią obdarzyłam Czwórkę, ta jego tajemniczość sprawiała, że coraz bardziej się chciało dowiedzieć o nim czegoś więcej... Wolę nie spoilerować, bo to wy musicie pobawić się w detektywów, by poznać o nim prawdę ;)


Książka z każdą chwilą stawała się coraz lepsza. Czasami może i jest przewidywalnie, ale to już zależy od was, jeżeli żadne z was nie czytało dystopii tego typu, to z pewnością nie domyślicie się co zdarzy się na kolejnej stronie. Nie każdy w końcu jest Sherlockiem. :D


Polecam wam "Niezgodną", bo naprawdę warto. Jest to ciekawy wstęp do świetnej trylogii i na pewno tak jak ja się o tym przekonacie. 


/KannOfDeath


wtorek, 23 sierpnia 2016

SZKLANY MIECZ - RECENZJA

Witam!
Dzisiaj nastał czas bym nareszcie wrzuciła obiecaną recenzję "Szklanego Miecza" Victorii Aveyard.
Od razu przejdźmy do sedna ;)

  "Gdy przesuwa dłonią po mojej skórze, czuję inny rodzaj bólu. Gorszy niż ten, który zadało mi urządzenie Mavena, sięgający głębiej niż nerwy. Czuję rozsadzającą pustkę, rwącą próżnię. Jestem mieczem wykutym przez błyskawicę i ogień - Cala i Mavena, Jeden już mnie zdradził, drugi może odejść w każdej chwili. Ja jednak nie boję się tego, że będę miała złamane serce. Nie boję się bólu.
  Trzymam się Cala, Kilorna, Shade'a oraz naszego planu, aby ocalić tylu Nowych, ilu zdołamy, ponieważ boję się, że pewnego dnia obudzę się w próżni, gdzieś, gdzie nie będzie przyjaciół ani rodziny, będę tylko ja, samotna błyskawica w sercu mrocznej zawieruchy.
  Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, ze powoli zaczynam pękać."

"- Powiedziałem ci kiedyś, że każdy może zdradzić każdego. Wiem, że pamiętasz te słowa. - "Aż nazbyt dobrze". - I dzisiaj znów to powtórzę: wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce."



Nad Nortą rebelia wisi w powietrzu. Korona zostaje nałożona na nowego władcę, który ma sporo na sumieniu. Mare cudem udaje się uciec więzom śmierci. Wraz z wygnanym księciem ruszają na poszukiwanie Nowych - ludzi takich samych jak główna bohaterka, stojących na pograniczu bycia Czerwonym jak i Srebrnym. W ich żyłach płynie krwistoczerwona krew, ale również dzięki tajemniczej mutacji posiadają moce, które nawet przeważają, te którymi władają Srebrni.
Dziewczyna nie ma chwili do stracenia, bo życie Nowych wisi na włosku. Ścigana przez okropnego króla stara się zrekrutować jak największą liczbę osób, by ramię w ramię walczyć z nimi o upragnioną wolność.

Miałam straszny problem z przeczytaniem "Szklanego Miecza". Wiele razy mogłam za jednym susem skończyć czytać drugi tom tej serii jednak po kilku stronach po prostu odpuszczałam. Książka naprawdę jest wciągająca, jednak wciągając się coraz bardziej w czytanie zauważamy jak bardzo Mare zgłupiała. Dziewczyna nie przypomina już prawie w ogóle starej siebie. Całkowicie została pochłonięta przez panującą w jej własnym sercu zawieruchę. Zaczyna zatapiać się w mroku i bólu. Nie błyszczy jak dawniej. Przez cały czas zachowuje się gorzej niż nowy król. Staje się zadufana w sobie i ciągle pokazuje postawę "jestem najlepsza z was wszystkich, beze mnie nic nie wskóracie".
Co chwilę odkładałam książkę i zastanawiałam się nad jej ogromnym idiotyzmem. Sama postawiła przed sobą mur i ma nadzieję, że nikt jej nie znienawidzi, a za jej plecami znajduje się ścieżka, którą szła i nadal z niej nie schodzi, co z tego, że złożona jest ona z trupów.

W "Czerwonej Królowej" był delikatny romans, tu jednak został zatopiony w lodowatej wodzie niczym słynny Tytanic. Mare zamiast okazać trochę współczucia i pokazać, że kocha Cala (a widać to okropnie), przez większość książki traktuje go niczym kominek, do którego przychodzi, gdy zrobi jej się zimno. Aż serce pokroiło mi się na kawałki...

Pomimo wszystkiego nie można narzekać na brak akcji w "Szklanym Mieczu". O wyczynach bohaterów czyta się z niemałym zaciekawieniem. Wyczyny Nowych i ich umiejętności są bardzo niesamowite. Całkowicie przeważają one możliwości Srebrnych, którzy od lat myśleli, że nikt nie jest w stanie być od nich lepszym. O ratowaniu Nowej Krwi czytałam z zapartym tchem, a szczegółowe opisy sprawiały, że aż czułam, że uczestniczę w tych wszystkich wydarzeniach.
A zakończenie? Po prostu wow. Nie spodziewałam się, że tak się to skończy...

Nic nie mogę poradzić. Muszę czekać na kolejny tom z niecierpliwością pomimo tego, że Mare co chwilę doprowadzała mnie do szału.
Świat stworzony przez panią Victorię został idealnie dopracowany, a bohaterowie, którzy nie grali aż tak wielkiej roli zaczynają powoli grać w tej powieści pierwsze skrzypce, są ciekawsi niż sama Mare.
Polecam książkę osobom o stalowych nerwach, bo ja już powoli wymiękam ;)

A Ty już przeczytałeś "Szklany Miecz"?
Koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami czytelniku, o tu na dole w komentarzach :D

/KannOfDeath



czwartek, 18 sierpnia 2016

CZERWONA KRÓLOWA - RECENZJA

Witam po tak długiej nieobecności!

Trochę się rozleniwiłam w ostatnich tygodniach wakacji, ale pora to nadrobić. Już dzisiaj chcę zaprezentować wam "Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard, a jutro lub pojutrze "Szklany Miecz". Wszystko przed nami :D, a teraz przejdźmy do recenzji.
Na początek polecam wam włączyć ten utwór:
Pomoże on wam się wczuć w recenzję jak i w historię. Piosenka jest świetna i przez długi czas będzie siedziała wam w głowie ;)

"Każdy może zdradzić każdego".

"Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych".


"Kiedyś myślałam, że Srebrni są niczym bogowie, którym nic nie może zagrozić i których nic nie jest w stanie wystraszyć. Teraz się przekonałam, iż to nieprawda. Od wielu lat żyli na szczycie władzy, chronieni i odcięci od reszty świata, i zdążyli zapomnieć, że im również grozi upadek. Ich siła stała się ich największą słabością."



Mieszkańców Norty dzieli się ze względu na kolor krwi.
Srebrni to arystokraci posiadający unikalne moce, a Czerwoni to zwykli ludzie tacy jak ty czy ja, którzy są wykorzystywani jako tania siła robocza i bez zbędnych skrupułów wysyłani są na wojnę, by umierać za Srebrnych, którzy dzierżą władzę.
Mare Barrow to siedemnastoletnia dziewczyna, posiadająca niesamowity talent do kradzieży. Jak większość ludzi w jej wieku ma zostać powołana do wojska. Dziewczyna pragnie uniknąć tego złego losu, więc na wiele sposobów próbuje znaleźć sposób, by nie trafić do armii, której celem jest jedynie śmierć. Okazja się nadarza. Pewnego wieczoru obiera za ofiarę idealną do kradzieży pewnego młodzieńca, który niestety orientuje się w jej zamiarach. Następnego dnia do domu dziewczyny przychodzą wysłannicy Srebrnych, aby zabrać ją do pałacu.
Dziewczyna przez pewien wypadek odkrywa w sobie niesamowitą moc, której istnienie dla Srebrnych może oznaczać niebezpieczeństwo.
Prócz tego w kraju pojawia się Szkarłatna Gwardia, która rozpoczyna walkę mającą na celu obalenie istniejącego systemu.

Książka jest świetna, choć nieco schematyczna. W "Czerwonej Królowej" pojawia się dosyć popularny wątek, w którym młoda dziewczyna, musi stanąć przeciwko zepsutemu systemowi. Spokojnie, to nie sprawia, że książka jest nudna, nie martwcie się. Powieść wybawiła mnie z objęć nudy podczas pobytu w szpitalu i nie miałam serca się od niej oderwać, choćby na sekundę, bo jest niesamowicie wciągająca i strasznie trzyma w napięciu. Podczas czytania zapominamy jak się oddycha i skupiamy się tylko na tym, by dowiedzieć się co czeka dalej główną bohaterkę. Książka wyróżnia się wartką akcją, która trwa na wszystkich stronach. Po prostu cud miód i orzeszki.
Znaleźć też można w "Czerwonej Królowej" delikatny wątek romantyczny (mały trójkącik, między Mare i książętami), a raczej jego namiastkę :/ , co troszeczkę boli, bo miał on spory potencjał i mógł bardziej namieszać.
Sama Szkarłatna Gwardia i jej działalność jest trochę nierealna, bo może do niej wstąpić każdy tak ze stania, jakby nie zależało im na dyskrecji. -Cześć mogę do was dołączyć? 
-Spoko dołączaj, byle by było nas więcej, kij, że możesz nas zdradzić. 
To takie trochę naciągane...

Pomimo wielu niedociągnięć książka i tak trzyma poziom. Jest dobrze wymyśloną historią o dużym potencjale, którą ze spokojnym sercem mogę wam polecić, bo pomimo tych małych wad pokochałam tą książkę. Ilość jej zalet, bije wady na głowę, więc nie musicie się tym martwić, że coś tu wytknęłam.

"Czerwona Królowa" to książka o świetnej historii i postaciach, idealna pomimo niedociągnięć i to właśnie czyni ją godną polecenia.

/KannOfDeath




czwartek, 11 sierpnia 2016

POIROT PROWADZI ŚLEDZTWO - RECENZJA

Witam!
Wiem, że obiecałam wam to, że kolejną recenzją nie będzie kryminał, ale wyszło inaczej. Sorki. :/
Mój przyjaciel poprosił mnie o recenzję książki Agaty Christie pt. "Poirot prowadzi śledztwo", więc się zgodziłam napisać ją od zaraz gdy zobaczyłam jego komentarz z prośbą. :)
Książkę kiedyś czytałam, ale niestety nie mam jej w swojej biblioteczce. Z tego powodu użyję zdjęć z internetu. :( Przejdźmy lepiej do rzeczy ;)


"Poirot prowadzi śledztwo" to zbiór jedenastu opowiadań, w których pierwsze skrzypce oczywiście gra Herkules Poirot. Narratorem jest kapitan Hastings, dobry przyjaciel detektywa, którego mogliśmy poznać w innych powieściach pani Agaty. 

Herkules Poirot, którego złapała grypa i tak bez żadnego trudu potrafi rozwiązać męczące wszystkich
ludzi zagadki siedząc w swoim wygodnym fotelu. Między innymi odnajduje bankowe obligacje,
wyjaśnia tajemnicę skradzionego brylantu i stawia czoła mafii (ale to nie wszystko). Poirot, człowiek posiadający niesamowite "szare komórki" zachwyca nas na każdym kroku niezawodnością swojej dedukcji, pokazuje nawet, że nie trzeba ruszać się z domu by rozwiązać zagadkę. Wystarczy mieć fakty, które później można złożyć w trwałą całość.

Opowiadania są dobre, ale nie każdemu mogą się spodobać. Jedenaście krótkich historii ma być po prostu lekkim posiłkiem dla naszego umysłu, by mógł odpocząć po sporej ilości morderstw w innych książkach. "Poirot prowadzi śledztwo" to odskocznia od normalnego biegu w świecie wykreowanym przez Agatę Christie, ma ukazać, że Poirot nie tylko rozwiązuje morderstwa, ale i potrafi na przykład znaleźć skradziony brylant.
No ale niestety wiele osób jak sprawdzałam inne recenzje, myśli, że pisane były one "na szybko", bez żadnego wczucia się w postać, bez chęci. Tak nie jest. Autor zawsze musi poświęcić czas na myślenie i na pisanie, by coś mogło powstać.



Z innych książek kryjących w sobie opowiadania o Herkulesie warto polecić "Wczesne sprawy Poirota", "Detektywi w służbie miłości" i "Dwanaście prac Herkulesa" (o ostatnim zbiorze kiedyś wam bardziej opowiem), które są naprawdę wspaniałe.

Książka "Poirot prowadzi śledztwo" jest lekka, łatwa i przyjemna. Potrafi odprężyć, uspokoić. Jak wcześniej wspominałam to idealna odskocznia od brutalnych morderstw. Bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba się również i wam.


/KannOfDeath

wtorek, 9 sierpnia 2016

PO POGRZEBIE - RECENZJA

Witam! :D
Jestem świeżo "Po pogrzebie" Agaty Christie. Wiem, że lekko was zanudzam tymi trupami i kryminałami. Ale cóż ja mogę zrobić, gdy jest ich u mnie tak pełno? A tak w ogóle to dzisiaj jest Dzień Miłośników Książek. :D Polecam go spędzić oczywiście z książką i życzę wam wszystkiego najlepszego. ^^

Umiera Richard Abernethie. Jego rodzina spotyka się po pogrzebie, by zapoznać się z testamentem właściciela ogromnej fortuny. Nieco dziwna ciotka Cora popełnia nietaktowną gafę, sugerując, że jej starszy brat nie umarł śmiercią naturalną. Następnego dnia również i ona zostaje zabita... siekierą.
Emerytowany prawnik, który został zobowiązany do wykonania testamentu swojego przyjaciela z czasem zaczyna mieć wątpliwości, czy aby na pewno śmierć Cory nie ma związku z wypowiedzianymi przez nią słowami po pogrzebie i czy nie były one przypadkiem prawdą. Pełen sprzecznych emocji spotyka się ze swoim przyjacielem Herkulesem Poirot i prosi go, by rozwiązał męczącą zagadkę.

"Toporek miała Lizzie mała
toporkiem ojcu śmierć zadała
toporek sięgnął i mamusi
dwa martwe ciała - tak być musi!"

"- Czy doświadczyliście takiego dziwnego uczucia - spytała Susan - że widząc się niespodziewanie w lustrze nie rozpoznajecie się? Postać w lustrze wydaje się wam znajoma i mówicie sobie: "To ktoś kogo dobrze znam" - i nagle zdajecie sobie sprawę, że to wy!
- Jeszcze trudniej byłoby - powiedział George - gdybyśmy mogli zobaczyć naprawdę siebie, a nie odbicie. 
- Dlaczego? - spytała zdziwiona Rosamund.
- Ponieważ nikt nigdy nie widzi się tak, jak ukazuje się oczom innych ludzi. Zawsze się widzimy w lustrze, a to jest obraz odwrócony!"

Książka ma niesamowitą fabułę. Bohaterowie, członkowie rodziny zmarłego Richarda są naprawdę ciekawymi ludźmi, ale szczerze i bezapelacyjnie moim zdaniem to Timothy powinien zostać zadźgany siekierą (wiem jestem okrutna). Timothy był tak wredną postacią w tej książce, ciągle narzekający na życie hipochondryk, który wysługuje się żoną. Boże! Jak czytałam wypowiadane przez niego dialogi, aż mnie krew zalewała... Miło by było gdyby ktoś go załatwił.

Bardziej wgłębiając się w książkę, a Herkules Poirot w psychikę członków rodziny zmarłych zaczyna okazywać się, że cała zbrodnia miała drugie dno i nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Prawie wszyscy członkowie rodziny nie mają pewnego alibi na czas śmierci Cory Lansquenet, a wielu z nich ma coś za uszami.

"Po pogrzebie" naprawdę mi się podobało, pomimo tego Timothiego. Zagadka była ciekawa, a rozwiązanie magnifique. Jest to świetna książka, idealna dla takiego typu książkoholików, do których się zaliczam. Polecam ją dla wszystkich, którzy zaczynają przygodę z kryminałami i dla tych którzy tak jak ja znają się z kryminałami jak łyse konie. ;)

Nie wiem kiedy pojawi się kolejna recenzja, bo prawdopodobnie jutro wyjeżdżam do przyjaciółki, ale z pewnością będzie w następnym tygodniu. Spokojnie tym razem to nie będzie kryminał :D.

/KannOfDeath

piątek, 5 sierpnia 2016

KŁAMCA - RECENZJA

Witam!

Dzisiaj chciałabym zrecenzować pierwszy tom serii Jakuba Ćwieka pt. "Kłamca".

Bóg odszedł.
Anioły zostały pozostawione na własną rękę. Dumnie postanawiają wyplenić mitologiczne bóstwa. Po przeprowadzeniu szturmu na Valhallę, anioły tak jak obiecały ratują Lokiego -nordyckiego boga oszustów i zdrajców. Ten postanawia stanąć po ich stronie i staje się przez to anielskim chłopcem na posyłki. Jego usługi są bezcenne, ale i jakie skuteczne.

"- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić."


"- Są co najmniej trzy powody, dla których nie powinienem brać tej roboty - powiedział. - Po pierwsze, z całą pewnością jestem uczulony na detergenty. Jeszcze, nie byłem u lekarza, a na pewno tak jest. Po drugie, nie wywiązałem się jeszcze z ostatniego zlecenia od Michała. I po trzecie... chyba mi się nie chce."


"Kłamca" to niesamowity zbiór przygód, perypetii nordyckiego boga na usługach aniołów. Każde opowiadanie jest pełne humoru, przez co, co chwilę zaznaczałam w książce najśmieszniejsze dla mnie fragmenty. Czytając o przygodach Lokiego nie mogłam spokojnie usiedzieć w miejscu, bo prawie cały czas się śmiałam, przez co mój brat i moi rodzice patrzyli się na mnie w dosyć dziwny sposób.
Sama postać Lokiego jest cudowna, jego sarkazm i ironie niszczą po prostu system. Z zaciekawieniem śledzi się jego poczynania, bo jest tak barwną postacią. Jego sztuczki, umiejętności są naprawdę unikatowe. Czasami przy czytaniu musiałam wrócić do poprzednich stron, bo Loki potrafi nawet okłamać samego czytelnika.

Pan Ćwiek stworzył niesamowity świat, w którym można się po prostu zatopić. Książka jest wciągająca i tak bardzo wspaniała, że od razu gdy nadarzyła się okazja zakupiłam drugi tom. Smutne jest to, że jak mam okazję zajrzeć do Empika, to akurat nie ma tam kolejnych tomów "Kłamcy", przez co najwidoczniej zmuszona jestem do zrobienia zakupów w internecie (ale warto).

Literatura Jakuba Ćwieka jest lekka, łatwa i przyjemna, szybko się ją czyta. Duża dawka humoru, może od razu poprawić nam dzień. Do książek Ćwieka można co chwilę wracać, bo przygody nordyckiego boga w ogóle się nie nudzą. Serdecznie polecam "Kłamcę", jest to idealna odskocznia od zagranicznych książek, która na pewno wam się spodoba.

Jak spodobała wam się recenzja i jeżeli mieliście już kontakt z "Kłamcą" to zapraszam do komentowania! ;)

/KannOfDeath

środa, 3 sierpnia 2016

PRZYJDŹ I ZGIŃ - RECENZJA

Witam po tak długim czasie! ^^

Dzisiaj zajmiemy się "Przyjdź i zgiń" Agaty Christie.

"Dzyńdzyńdzyń - przyjdź i zgiń..."

Młoda stenotypistka dostaje nowe zlecenie od swojej szefowej. Ma udać się do Millicent Pebmarsh, która specjalnie poprosiła o jej usługi. Dziewczyna prócz adresu otrzymuje instrukcję, że ma wejść do bawialni znajdującej się po prawej i poczekać tam na nią jeżeli nikogo nie będzie w domu, drzwi będą otwarte.
Dziewczyna wchodzi do bawialni bez żadnych podejrzeń. Ogląda pokój, jest tam dużo zegarów. Po chwili znajduje zasztyletowanego mężczyznę za kanapą. Nie wie co robić. Niepewnie próbuje sprawdzić czy mężczyzna żyje. W tym czasie do domu wchodzi kobieta, właścicielka domu, jest niewidoma i idzie w stronę dziewczyny. Ta bojąc się, że kobieta nadepnie na ciało ucieka krzycząc. Biegnąc nie zauważa idącego ulicą chłopaka. Wpada w jego ramiona, tłumaczy sytuację, a on dzwoni na policję. 
Chłopak to Colin Lamb, który w większości rozdziałów zdaje własną relację z następujących wydarzeń (pojawiają się też rozdziały pisane w trzeciej osobie). Przyjacielem mężczyzny jest inspektor miejscowej policji. Wspólnie chcą rozwiązać męczącą ich zagadkę. Z czasem jednak pojawia się coraz więcej pytań i zamordowane zostają kolejne dwie osoby, które znały tożsamość mordercy... 
Zagadka jest jednak prostsza, niż się wydaje. Tak sądzi Herkules Poirot, ale prawdę mówiąc, rozwiązanie po prostu wyrzuciło mi mój mózg z czaszki na podłogę obok mnie i tak sobie leżał dopóki nie poukładałam sobie wszystkich faktów na miejsce (takie rzeczy też się zdarzają!). Pan Poirot jak zwykle z niesamowitą łatwością i bez wychodzenia z domu rozwiązał zagadkę (nie liczmy jego małej przeprowadzki na czas nieokreślony do hotelu).
Rozwiązanie mnie zadziwiło, bo mój tok myślenia był całkowicie odległy od tego, którym kierował się mój ulubiony detektyw, ale to właśnie kocham w książkach kryminalnych. Niesamowite jest to, jak trudno jest znaleźć odpowiednie rozwiązanie, które w pewnych chwilach leży nam tuż przed nosem. 

"Przyjdź i zgiń" to naprawdę świetna książka na wieczór przy herbacie. Przyjemna narracja i niewyobrażalna zagadka, może umilić czas każdemu fanowi powieści kryminalnych lub nawet amatorom tego gatunku, w końcu to przecież książka brytyjskiej Królowej Kryminału.


/KannOfDeath




poniedziałek, 11 lipca 2016

WIGILIA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH - Recenzja

Witam was po dłuższej nieobecności! ^^


"Wigilia Wszystkich Świętych" to kryminał Agaty Christie osadzony w klimacie Halloween.
Ariadna Oliver, jedna z przyjaciółek Herkulesa Poirot została zaproszona przez swoją przyjaciółkę na przyjęcie w małej miejscowości Woodleigh Common. Na przyjęciu popełnione zostaje morderstwo. Zamordowana zostaje dziewczynka Joyce, która przed przyjęciem oświadczyła stanowczo, że kiedyś widziała morderstwo. Czy właśnie to było motywem zbrodni?
Joyce, tłuściutka dziewczynka została utopiona w misce, w której łapano jabłka zębami. Zamordowana bez żadnych skrupułów.
Pani Oliver od razu biegiem przybywa do Herkulesa i opowiada mu zaistniałą historię. Zainteresowany detektyw postanawia wyruszyć na poszukiwanie mordercy.

Kocham gadać do siebie podczas czytania książek:
Justyna siedzi czytając książkę, a obok niej jej brat gra na laptopie.
- Dobrze, że została zabita. Sama z miłą chęcią utopiłabym ją w tej misce z wodą...
Brat spogląda na nią zdziwiony.
- No co? -pyta brata.
- Nic, tylko jesteś przerażająca.
-Dzięki.

Od zawsze kocham twórczość Agaty Christie. To właśnie od jej książek rozpoczęła się moja przygoda z kryminałami i kolekcjonowaniem książek. Kiedyś wypożyczałam je w bibliotece, jednak po przeczytaniu "Morderstwa na polu golfowym" pożegnałam się z tym, zaczęłam je kupować.

Zagadka nie jest, aż tak bardzo trudna, jak mogło się wydawać. Powoli odsłaniają się przed nami fakty, które naprowadzają nas na mordercę. Wraz z Herkulesem odkrywamy psychikę zamordowanej i bliższych jej osób.
Później zamordowane nawet zostaje kolejne dziecko...
Z biegiem czasu poznajemy to jak szybko plotki się rozchodzą i to jak zachowywali się kiedyś ludzie z angielskiej prowincji, myślący o tym, że jedynie zabić może osoba z problemami psychicznymi, wypuszczona z psychiatryka, lub ktoś wygłodniały seksualnie (a prawdą jest, że nikt tej Joyce nawet by kijem nie ruszył xD). Tak niestety nie jest. Morderca nie rzuca się w oczy. Zawsze przypomina normalnego człowieka. Atakuje dla własnych korzyści i stara się jak najmocniej, aby wszystko ukryć. Jest częścią społeczeństwa i osobą, dla której możemy zaufać, bo dla nas wydać się może normalny.

W tle książki pojawiają się duchy przeszłości, dawne zbrodnie, które nie wyglądały, aż tak bardzo podejrzanie do momentu gdy nie spojrzał na nie nasz detektyw.

Książka jest świetna, a okładka przecudowna (taka minimalistyczna, a zarazem piękna ^^). Kryminał pani Agaty dał mi dużo radości i przyjemny odpoczynek. To książka lekka, łatwa i przyjemna. Polecam ją wszystkim, którzy tak jak ja kochają twórczość pani Christie i jeszcze, nie sięgnęli po tą pozycję :D

/KannOfDeath

piątek, 8 lipca 2016

DZIECKO ODYNA - Recenzja

Witam serdecznie! :D


Dzisiaj na celownik bierzemy cudowną powieść fantasy napisaną przez Siri Pettersen, czyli pierwszą część cyklu Krucze Pierścienie - "Dziecko Odyna".

"Wyobraź sobie, że brakuje ci czegoś, co mają wszyscy inni.
Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata.
Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim.
Jesteś zgnilizną. Mitem. Człekiem"


Do książki przyciągnęła mnie ta niesamowita okładka przedstawiająca odcięty ogon. Nie dość, że jest to interesujące, ale i jakie obrzydliwe (hah, a ja kocham takie okładki xD). Wtedy nasuwa się nam pytanie: Dlaczego został odcięty?

W książce akcję możemy obserwować z trzech punktów widzenia trzecioosobowego narratora. Narrator opowiada nam wydarzenia dziejące się wokół: Hirki, Rimego i Urda.

Akcja powieści ma miejsce na kontynencie Ym, który możemy zobaczyć we wnętrzu okładki książki, Świat zamieszkują aetlingowie. Aetlingowie to osoby posiadające ogon. Hirka jednak go nie posiada. Jej przybrany ojciec znalazł ją niegdyś gdy panowała mroźna zima w Ulvheim. Leżała zawinięta w koc. Mężczyzna postanowił ją ze sobą zabrać, by nie mieć jej na swoim sumieniu. Jednak czuł strach. Czy dziecko jest ślepym, czy zgnilizną? Wiedział, że dla każdego byłoby podejrzane, że dziecko urodziło się bez ogona, więc robi jej w miejscu gdzie powinna być kość ogonowa bliznę nożem, by stworzyć pozory, że ogon odgryzły jej wilki.
Z biegiem czasu dziewczyna dorasta i czuje się bardziej wyobcowana. Nie potrafi czerpać z Evny. Wie, że podczas Rytuału wszystko wyjdzie na jaw i że zostanie najpewniej skazana na śmierć za bycie emblingiem, Dzieckiem Odyna. Zaczyna więc uciekać. Opuszcza swój "dom", podpalając go przy tym. Wraz z krukiem wyrusza w podróż.

Rime jest dzieckiem arystokratycznej rodziny. Zamiast zasiąść w Radzie, odrzuca swoje dziedzictwo wybierając inną drogę. Babka ma mu to za złe, jednak on widzi w swoim postępowaniu coś ważnego. Wie, że będzie wtedy bliżej Widzącego.

Urd tak jak Rime pochodzi z rodziny zasiadającej w Radzie. Z trudem w niej zasiada i pragnie wywołać wojnę. Poróżnia ludzi, wzbudza intrygi. Jego ciało gnije... Ale dlaczego?

Książka posiada niesamowitych bohaterów i wartką akcję. Razem z Hirką poznajemy prawdę. Saga opowiada o wyobcowaniu, znalezieniu własnego miejsca w społeczeństwie, o walce ślepych z ludźmi. Z biegiem czasu coraz bardziej zatracamy się w świecie stworzonym przez autorkę.
Piętnastoletnia główna bohaterka jest dojrzała jak na swój wiek, nie posiada magicznych mocy, jest po prostu sobą. Od Thorralda nauczyła się zielarstwa i z cudowną sprawnością ratuje ludzi. Jest istotą piękną, o dobrym sercu. Jednak tak jak i u nas, widać brak tolerancji wobec innych. Przezywana jest Bezogoniastą. Jest raczej zamkniętą w sobie dziewczyną. Jej jedynym przyjacielem jest Rime, który wrócił do Elveroi, po kilku latach. Zmienił się, dorósł. Rudowłosa, która kiedyś rywalizowała z nim czuje się w jego obecności o wiele inaczej. Widzi w nim kogoś innego.

Książka jest niesamowitym początkiem sagi fantasy. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie, istoty, które nie istniały nigdy wcześniej w fantastyce, polityczne intrygi. Wszystko klei się ze sobą idealnie. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam, że ta książka o nieszablonowej okładce i tajemniczym opisie wciągnie mnie całkowicie, pożre od środka i zrzuci z impetem na ziemię bym z niecierpliwością czekała na kontynuację. Siri Pattersen stworzyła istną poezję, majstersztyk zamknięty w 644 stronach zapełnionych boską treścią.

Gorąco ją polecam osobom zakochanym w fantastyce. Nie zawiedziecie się. Ta książka uratowała mnie przed nudą, gdy pod koniec roku szkolnego na Podlasiu odcięto prąd na tydzień w moim miejscu zamieszkania. Jak zawsze moja intuicja nie zawiodła mnie i wybrałam książkę, którą spokojnie mogę nazwać najlepszą jaką czytałam w tym roku z tego gatunku.
Dziękuję za uwagę ;)
/KannOfDeath

czwartek, 7 lipca 2016

FOBOS - Recenzja

Witam was czytelnicy w ten piękny i zarazem deszczowy dzień!

Chwilę temu ukazało się Słońce, w tym samym momencie gdy zakończyłam moją przygodę z "Fobosem" Victora Dixen'a. Postanowiłam, że to dobry znak na wstawienie mojej pierwszej recenzji, która będzie napisana na poważnie.
Zawsze gdy słyszę słowo "kosmos" na myśl mi przychodzi piosenka z openingu The X Files. Ta ciekawa melodia zawsze budzi się w mojej głowie uczucie, jakbym wkroczyła w miejsce, które dane było ujrzeć tylko kilku osobom. Gdy zamykam oczy wsłuchana w cudaczną piosenkę wyobrażam sobie naszą galaktykę i wszystkie planety umieszczone wokół Słońca. Kolejno moje oczy widzą i wyliczają: Merkury,Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran i Neptun. Zawsze ludzi interesowała ta czerwona planeta nieopodal naszej Ziemi. Wielu o niej marzy, o byciu pierwszym na jej powierzchni. Léonor ma okazję właśnie tam stanąć wraz z jedenastoma innymi osobami. Czy to nie ekscytujące? 

A teraz zamknij oczy.
Postaw się na miejscu głównej bohaterki.
Poczuj na swoim ciele materiał skafandra.
Wyobraź sobie te miliony gwiazd na niebie.
Pomyśl, że fruwasz w stanie nieważkości..

To piękne marzenia... 
Léonor jednak nigdy nie patrzyła na Marsa jak na planetę, którą mogłaby jako pierwsza odkryć. Ona widzi w niej swoją ostatnią szansę na sławę, ustatkowanie się i o wiele lepsze życie, niż to, którego smak poczuła w sierocińcu. 
Gdy po raz pierwszy ujrzała ogłoszenie o naborze do programu Genesis, pierwszego reality show w kosmosie postanowiła bez wahania wysłać zgłoszenie. 
Mottem programu jest:

"Sześć uczestniczek z jednej strony...
Sześciu uczestników z drugiej strony...
Sześć minut na spotkanie...
Wieczność na miłość!..."

Uczestnicy programu mają za zadanie w przeciągu sześciu minut co tydzień w Kuli Spotkań poznawać siebie na wzajem, a później po wylądowaniu na Marsie, dobrać się w pary i założyć pierwszą ludzką kolonię.
Jednak coś jest nie tak. Wszystko wydaje się zbyt bardzo kolorowe. Organizatorzy programu coś ukrywają, uczestnicy tak samo. Każdy ma coś za uszami, coś co najbardziej w świecie chciał ukryć, szramę na swojej przeszłości. 
Pojawia się też chłopak, który z pewnych powodów pragnie odkryć to co ukrywa Genesis.
Francuzka również z biegiem czasu zaczyna podejrzewać, że nie wszystko zostało im zdradzone... 

Pasjonująca intryga i uczucie jakby siedziało się przed telewizorem i oglądało się program Genesis. Książka nie pozwala nam od siebie się oderwać. Uparcie trzyma nas w napięciu do niewyobrażalnego zwrotu akcji. Ta książka była dobrym wyborem. Razem z Léonor poleciałam w podróż kosmiczną i nie zauważyłam nawet jak szybko dobiegła ona końca.
Bohaterka nie przypomina typowych dziewcząt. Wie czego chce, ale przeszłość wraca do niej zawsze w chwilach słabości. W książkach spotkałam wiele bohaterek, ale ona wyróżnia się na ich tle. Nie tylko tym, iż posiada płomiennorude włosy, ale i charakterek. Mogłam się z nią utożsamić. Poczuć się jak ona.
W książce narracja jest prowadzona z dwóch punktów widzenia; pierwszoosobowego i trzecioosobowego. Możemy więc spokojnie poznać to co ma miejsce na statku kosmicznym Cupido, jak i na Ziemi.
Książka pokazuje nam to, jak bardzo ludzie kochają reality show. Jest ich przecież w telewizji od groma. Jednak tu mamy przedstawioną wizję świata skupioną tylko i wyłącznie na jednym, jedynym. Ludzie przerywają pracę, naukę by tylko zobaczyć szybką randkę. Poznać nowe pikantne szczegóły i shippować uczestników ze sobą. To jest nie dość, że przerażające, ale i interesujące. Sama jak zwykle stworzyłam swoje OTP i po prostu czekałam na rozwinięcie akcji. No ale poznałam smak porażki (heh), pocałunek, na który czekałam i lądowanie na Marsie nie nadeszły z powodu pewnego incydentu (tego jednak sami musicie się dowiedzieć), a ja odczułam ogromny niedosyt. Z niecierpliwością będę czekać na kolejną część. Moondrive jak zwykle mnie nie zawiodło. Poczekam z przyjemnością na kolejną podróż w kosmos... :)

Dziękuję za przeczytanie posta i dotarcie, aż tutaj. Czytaliście już FOBOS'a? A może chcecie go kupić? Nie pożałujecie :D
A tak z innej beczki. Od jakiegoś czasu ostrzę zęby na "Rywalki". Czy to dobry pomysł?

/KannOfDeath

środa, 6 lipca 2016

Krótkie powitanie ;)

Witam!
Na imię mi Justyna. Mam 16 lat (tak to malutko). Od zawsze lubiłam pisać, jednak nigdy nie założyłam bloga. Może to dlatego, że boję się systematyczności? A może raczej dlatego, że może nie znaleźć się nikt kto zechce przeczytać to wszystko?
Ale no dobra... odstawmy mój pesymizm na bok. 
Właśnie dzisiaj (dzień po moich urodzinach) postanowiłam tu zaistnieć, pisząc o tym, o czym wiem najlepiej czyli o: książkach!
Tak wiem to dosyć naciągany i popularny temat, ale zawsze można przerwać. Próbować nikt nigdy nikomu nie bronił. Zawsze trzeba skłaniać się ku temu co się kocha, więc właśnie dzisiaj zaczynam to robić. 
Książki od dawna były moją tarczą, ucieczką. Pozwalały mi schować się za kartkami i zniknąć, nałożyć pelerynę niewidkę, wyłączyć się na świat zewnętrzny. A ja właśnie przed chwilą przerwałam czytanie książki, aby stworzyć coś o nazwie "blog". Ta nazwa jest przerażająca, ze względu na to, że przez około godzinę marnowałam swoje życie szukając szablonów i ogarniając wszystko co tu można umieścić. Mogłam zwątpić, ale jakoś się udało. Cudem! 
Prócz książek amatorsko zajmuję się fotografią, kocham zwierzęta, Azję, języki obce i jedzenie (dobre, ale z umiarem) (no ale gdybym miała wybrać danie, które miałabym jeść ciągle byłyby to naleśniki mojej najlepszej przyjaciółki; żałujcie, że ich jeszcze nie spróbowaliście) :D.
Głośno przedstawiam zasadę, że nie tylko ciało musi jeść, ale i dusza ^^

Mam nadzieję, iż moja bezsensowna gadanina, jakoś przedstawiła mnie w małym stopniu i że tylko i wyłącznie początki okażą się trudne. :)

/KannOfDeath
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka