piątek, 21 października 2016

TAJEMNICZA HISTORIA W STYLES - RECENZJA

Witam! :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy kolejną książkę Agaty Christie, a jest nią "Tajemnicza historia w Styles".
Wiem, wiem dawno nie było postów :/. Nieco przytłoczyła mnie szkoła, ale jako że dzisiaj miałam napływ weny twórczej, postanowiłam przedstawić wam co sądzę o pierwszej książce mojej ulubionej autorki. Można by rzec, iż to tragiczne, że po takim czasie dopiero udało mi się przeczytać tą wspaniałą książkę, w której na scenę wchodzi Herkules Poirot. Zdradzę wam jednak, że to zostało spowodowane trudnością w zdobyciu egzemplarza. A teraz przejdźmy do recenzji. ;)

Kapitan Hastings zostaje zaproszony do rezydencji Styles Court. Podczas jego pobytu w posiadłości ma miejsce morderstwo. Otruta zostaje pani domu. Kto miał motyw i w jaki sposób popełniono tą podłą zbrodnię?
Pytania się mnożą, a wskazówek jest coraz więcej. Powoli wszystko zaczyna się komplikować. Hastings postanawia rozwikłać zagadkę morderstwa w zamkniętym pokoju. Na pomoc przychodzi mu Herkules Poirot - niesamowity detektyw, któremu takie zagadki nie są straszne. 

" - Każdy morderca jest zapewne czyimś starym przyjacielem."

" - Puściłeś wodze fantazji(...)Wyobraźnia to dobry sługa - ale nie pan. Najprostsze rozwiązanie jest zazwyczaj najbliższe prawdy."

" - A widzisz, widzisz! - woła Poirot. - Nie warto szukać dowodów rzeczowych. Własny rozum powinien wystarczyć. Ale człowiek się cieszy, kiedy znajdzie potwierdzenie swoich domysłów. Ach, mon ami! Czuję się jak odrodzony. Tańczę! Skaczę!"

Kapitan Arthur Hastings zostaje odesłany z linii frontu. Powraca do swoich rodzinnych stron. Przypadkiem spotyka pana Cavendisha, który zaprasza go gorąco do swojej posiadłości. Kapitan zgadza się, gdyż sądzi, że odpoczynek w Styles Court, będzie dla niego owocny.... 
Można by powiedzieć, że Watson wraca do kraju. Ale to już taki schemat, na który łatwo jest się natknąć, w końcu przecież: "Każdy Sherlock musi mieć swojego Watsona". Tu również jak w przypadku Sherlocka Holmesa i na przykład Nero Wolfe'a, detektyw ma swojego towarzysza, człowieka, który w niektórych momentach naprowadza go na właściwy trop, wskazuje dobrą ścieżkę.
Kapitan Hastings, który naczytał się w swoim życiu Sherlocka Holmesa, ma nadzieję zostać Sherlockiem w rzeczywistości, jednakże jak na razie jest to awykonalne, bo żołnierz "patrzy, a nie widzi", umykają mu ważne fakty i nie zauważa tego jak dużo można wyczytać z ludzkich słów.
Herkules Poirot na szczęście pojawia się w okolicy Styles Court ze swoimi rodakami. Hastings pamiętając, że Poirot jest detektywem, prosi go o pomoc. To jest bardzo słuszna decyzja (sama bym tak zrobiła :D ) !
Herkules to człowiek specyficzny jak można sądzić po jego opisie: "Poirot był drobny, niski i miał bardzo dziwaczną powierzchowność. Niewiele wyższy niż pięć stóp i cztery cale, zachowywał się z niezwykłą godnością. Jajowatą głowę przechylał na bok i nosił długie, sztywno sterczące wąsy w iście wojskowym stylu. Schludność jego ubioru była wręcz nieprawdopodobna; sądzę, że pyłek na rękawiczce sprawiłby małemu Belgowi więcej bólu niż rana zadana pociskiem karabinowym. Ale ten niepokaźny cudaczny elegant, który (stwierdziłem to z przykrością) utykał teraz na prawą nogę, był w swoim czasie asem policji belgijskiej. Jako detektyw uchodził za gwiazdę pierwszej wielkości i niejednokrotnie wykrywał zbrodnie sensacyjne i na pozór nie do wykrycia." Prócz tego detektyw miał bzika na punkcie przestawiania rzeczy, by były ustawione poprawnie. Tak Poirot jest pedantem (mój brat też, ale to nieważne).

Po opisie Belga można od razu go sobie wyobrazić, (David Suchet w roli Poirota był genialny. Ogółem to gorąco polecam serial Poirot ;) warto ze względu na świetną grę aktorską i wciągającą fabułę. ^^) Wydaje się niepozorny, czyż nie? Nie wzbudza jakiegokolwiek zagrożenia, dla innych. Wygląd nie świadczy jednak o tym jaki jest. Siła i potęga jego umysłu wprawia nas w zachwyt, a używanie psychologii w swoim śledztwie w zaciekawienie. Możemy zauważyć, że metody Sherlocka a Herkulesa diametralnie się różnią.  Pomimo jego czasami irytującego stylu bycia zaczynamy się przywiązywać. Okropnie polubiłam tą postać [Szczerze, to moją pierwszą książką Agaty Christie było "Morderstwo na polu golfowym" (to druga powieść, w której pojawia się Poirot)]. Powiedzmy, że ja i detektyw nie znamy się od dziś. Za każdym razem gdy czytam książki, gdzie on występuje, od razu na starcie mam banana na twarzy. Herkules to taki dobry wujaszek, który poprowadzi Cię za rączkę i zabierze na naleśniki gdy zaczniesz płakać. Uwielbiam go za to jaki jest, bo to właśnie z nim rozpoczęłam swoją przygodę z kryminałami.

Książka kryje w sobie bardzo zakręconą zagadkę, ale to nie przeszkadza w czytaniu, bo zawsze na końcu czeka nas cudowne zakończenie i wtedy spokojnie możemy sprawdzić, czy myśleliśmy tak jak detektyw, czy wręcz przeciwnie. Prawdę mówiąc, muszę przyznać, iż kolejne pozycje z dorobku pani Agaty, są o wiele bardziej klarowne i wyszukane, nadal charakteryzują się lekkością jednak "Tajemnicza historia w Styles" w porównaniu do nich wypada w miarę słabo (według mnie). Ale to tylko takie odczucie. Czytając inne jej powieści można zauważyć tą przepaść, że styl Christie wraz z kolejnymi książkami w swoim dorobku literackim się poprawił. 

Zagadka jak i książka bardzo mi się podobały. Nie zawiodłam się na pierwszej książce pani Agaty. ;) Cóż mogę więcej powiedzieć? 
Warto ją przeczytać ponieważ:
-jest tam Poirot,
-zagadka jest super,
-książkę dobrze się czyta,
- no i spodoba się każdemu kto lubi stare dobre kryminały, jak ja.

Znajdujcie, czytajcie i poprawiajcie nasze czytelnictwo!
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia ;)

/KannOfDeath








Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka