Witam!
Dzisiaj nastał czas bym nareszcie wrzuciła obiecaną recenzję "Szklanego Miecza" Victorii Aveyard.
Od razu przejdźmy do sedna ;)
"Gdy przesuwa dłonią po mojej skórze, czuję inny rodzaj bólu. Gorszy niż ten, który zadało mi urządzenie Mavena, sięgający głębiej niż nerwy. Czuję rozsadzającą pustkę, rwącą próżnię. Jestem mieczem wykutym przez błyskawicę i ogień - Cala i Mavena, Jeden już mnie zdradził, drugi może odejść w każdej chwili. Ja jednak nie boję się tego, że będę miała złamane serce. Nie boję się bólu.
Trzymam się Cala, Kilorna, Shade'a oraz naszego planu, aby ocalić tylu Nowych, ilu zdołamy, ponieważ boję się, że pewnego dnia obudzę się w próżni, gdzieś, gdzie nie będzie przyjaciół ani rodziny, będę tylko ja, samotna błyskawica w sercu mrocznej zawieruchy.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, ze powoli zaczynam pękać."
"- Powiedziałem ci kiedyś, że każdy może zdradzić każdego. Wiem, że pamiętasz te słowa. - "Aż nazbyt dobrze". - I dzisiaj znów to powtórzę: wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce."
Nad Nortą rebelia wisi w powietrzu. Korona zostaje nałożona na nowego władcę, który ma sporo na sumieniu. Mare cudem udaje się uciec więzom śmierci. Wraz z wygnanym księciem ruszają na poszukiwanie Nowych - ludzi takich samych jak główna bohaterka, stojących na pograniczu bycia Czerwonym jak i Srebrnym. W ich żyłach płynie krwistoczerwona krew, ale również dzięki tajemniczej mutacji posiadają moce, które nawet przeważają, te którymi władają Srebrni.
Dziewczyna nie ma chwili do stracenia, bo życie Nowych wisi na włosku. Ścigana przez okropnego króla stara się zrekrutować jak największą liczbę osób, by ramię w ramię walczyć z nimi o upragnioną wolność.
Miałam straszny problem z przeczytaniem "Szklanego Miecza". Wiele razy mogłam za jednym susem skończyć czytać drugi tom tej serii jednak po kilku stronach po prostu odpuszczałam. Książka naprawdę jest wciągająca, jednak wciągając się coraz bardziej w czytanie zauważamy jak bardzo Mare zgłupiała. Dziewczyna nie przypomina już prawie w ogóle starej siebie. Całkowicie została pochłonięta przez panującą w jej własnym sercu zawieruchę. Zaczyna zatapiać się w mroku i bólu. Nie błyszczy jak dawniej. Przez cały czas zachowuje się gorzej niż nowy król. Staje się zadufana w sobie i ciągle pokazuje postawę "jestem najlepsza z was wszystkich, beze mnie nic nie wskóracie".
Co chwilę odkładałam książkę i zastanawiałam się nad jej ogromnym idiotyzmem. Sama postawiła przed sobą mur i ma nadzieję, że nikt jej nie znienawidzi, a za jej plecami znajduje się ścieżka, którą szła i nadal z niej nie schodzi, co z tego, że złożona jest ona z trupów.
W "Czerwonej Królowej" był delikatny romans, tu jednak został zatopiony w lodowatej wodzie niczym słynny Tytanic. Mare zamiast okazać trochę współczucia i pokazać, że kocha Cala (a widać to okropnie), przez większość książki traktuje go niczym kominek, do którego przychodzi, gdy zrobi jej się zimno. Aż serce pokroiło mi się na kawałki...
Pomimo wszystkiego nie można narzekać na brak akcji w "Szklanym Mieczu". O wyczynach bohaterów czyta się z niemałym zaciekawieniem. Wyczyny Nowych i ich umiejętności są bardzo niesamowite. Całkowicie przeważają one możliwości Srebrnych, którzy od lat myśleli, że nikt nie jest w stanie być od nich lepszym. O ratowaniu Nowej Krwi czytałam z zapartym tchem, a szczegółowe opisy sprawiały, że aż czułam, że uczestniczę w tych wszystkich wydarzeniach.
A zakończenie? Po prostu wow. Nie spodziewałam się, że tak się to skończy...
Nic nie mogę poradzić. Muszę czekać na kolejny tom z niecierpliwością pomimo tego, że Mare co chwilę doprowadzała mnie do szału.
Świat stworzony przez panią Victorię został idealnie dopracowany, a bohaterowie, którzy nie grali aż tak wielkiej roli zaczynają powoli grać w tej powieści pierwsze skrzypce, są ciekawsi niż sama Mare.
Polecam książkę osobom o stalowych nerwach, bo ja już powoli wymiękam ;)
A Ty już przeczytałeś "Szklany Miecz"?
Koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami czytelniku, o tu na dole w komentarzach :D
/KannOfDeath
wtorek, 23 sierpnia 2016
czwartek, 18 sierpnia 2016
CZERWONA KRÓLOWA - RECENZJA
Witam po tak długiej nieobecności!
Trochę się rozleniwiłam w ostatnich tygodniach wakacji, ale pora to nadrobić. Już dzisiaj chcę zaprezentować wam "Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard, a jutro lub pojutrze "Szklany Miecz". Wszystko przed nami :D, a teraz przejdźmy do recenzji.
Na początek polecam wam włączyć ten utwór:
Pomoże on wam się wczuć w recenzję jak i w historię. Piosenka jest świetna i przez długi czas będzie siedziała wam w głowie ;)
"Każdy może zdradzić każdego".
"Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych".
"Kiedyś myślałam, że Srebrni są niczym bogowie, którym nic nie może zagrozić i których nic nie jest w stanie wystraszyć. Teraz się przekonałam, iż to nieprawda. Od wielu lat żyli na szczycie władzy, chronieni i odcięci od reszty świata, i zdążyli zapomnieć, że im również grozi upadek. Ich siła stała się ich największą słabością."
Mieszkańców Norty dzieli się ze względu na kolor krwi.
Srebrni to arystokraci posiadający unikalne moce, a Czerwoni to zwykli ludzie tacy jak ty czy ja, którzy są wykorzystywani jako tania siła robocza i bez zbędnych skrupułów wysyłani są na wojnę, by umierać za Srebrnych, którzy dzierżą władzę.
Mare Barrow to siedemnastoletnia dziewczyna, posiadająca niesamowity talent do kradzieży. Jak większość ludzi w jej wieku ma zostać powołana do wojska. Dziewczyna pragnie uniknąć tego złego losu, więc na wiele sposobów próbuje znaleźć sposób, by nie trafić do armii, której celem jest jedynie śmierć. Okazja się nadarza. Pewnego wieczoru obiera za ofiarę idealną do kradzieży pewnego młodzieńca, który niestety orientuje się w jej zamiarach. Następnego dnia do domu dziewczyny przychodzą wysłannicy Srebrnych, aby zabrać ją do pałacu.
Dziewczyna przez pewien wypadek odkrywa w sobie niesamowitą moc, której istnienie dla Srebrnych może oznaczać niebezpieczeństwo.
Prócz tego w kraju pojawia się Szkarłatna Gwardia, która rozpoczyna walkę mającą na celu obalenie istniejącego systemu.
Książka jest świetna, choć nieco schematyczna. W "Czerwonej Królowej" pojawia się dosyć popularny wątek, w którym młoda dziewczyna, musi stanąć przeciwko zepsutemu systemowi. Spokojnie, to nie sprawia, że książka jest nudna, nie martwcie się. Powieść wybawiła mnie z objęć nudy podczas pobytu w szpitalu i nie miałam serca się od niej oderwać, choćby na sekundę, bo jest niesamowicie wciągająca i strasznie trzyma w napięciu. Podczas czytania zapominamy jak się oddycha i skupiamy się tylko na tym, by dowiedzieć się co czeka dalej główną bohaterkę. Książka wyróżnia się wartką akcją, która trwa na wszystkich stronach. Po prostu cud miód i orzeszki.
Znaleźć też można w "Czerwonej Królowej" delikatny wątek romantyczny (mały trójkącik, między Mare i książętami), a raczej jego namiastkę :/ , co troszeczkę boli, bo miał on spory potencjał i mógł bardziej namieszać.
Sama Szkarłatna Gwardia i jej działalność jest trochę nierealna, bo może do niej wstąpić każdy tak ze stania, jakby nie zależało im na dyskrecji. -Cześć mogę do was dołączyć?
-Spoko dołączaj, byle by było nas więcej, kij, że możesz nas zdradzić.
To takie trochę naciągane...
Pomimo wielu niedociągnięć książka i tak trzyma poziom. Jest dobrze wymyśloną historią o dużym potencjale, którą ze spokojnym sercem mogę wam polecić, bo pomimo tych małych wad pokochałam tą książkę. Ilość jej zalet, bije wady na głowę, więc nie musicie się tym martwić, że coś tu wytknęłam.
"Czerwona Królowa" to książka o świetnej historii i postaciach, idealna pomimo niedociągnięć i to właśnie czyni ją godną polecenia.
/KannOfDeath
Trochę się rozleniwiłam w ostatnich tygodniach wakacji, ale pora to nadrobić. Już dzisiaj chcę zaprezentować wam "Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard, a jutro lub pojutrze "Szklany Miecz". Wszystko przed nami :D, a teraz przejdźmy do recenzji.
Na początek polecam wam włączyć ten utwór:
"Każdy może zdradzić każdego".
"Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych".
"Kiedyś myślałam, że Srebrni są niczym bogowie, którym nic nie może zagrozić i których nic nie jest w stanie wystraszyć. Teraz się przekonałam, iż to nieprawda. Od wielu lat żyli na szczycie władzy, chronieni i odcięci od reszty świata, i zdążyli zapomnieć, że im również grozi upadek. Ich siła stała się ich największą słabością."
Mieszkańców Norty dzieli się ze względu na kolor krwi.
Srebrni to arystokraci posiadający unikalne moce, a Czerwoni to zwykli ludzie tacy jak ty czy ja, którzy są wykorzystywani jako tania siła robocza i bez zbędnych skrupułów wysyłani są na wojnę, by umierać za Srebrnych, którzy dzierżą władzę.
Mare Barrow to siedemnastoletnia dziewczyna, posiadająca niesamowity talent do kradzieży. Jak większość ludzi w jej wieku ma zostać powołana do wojska. Dziewczyna pragnie uniknąć tego złego losu, więc na wiele sposobów próbuje znaleźć sposób, by nie trafić do armii, której celem jest jedynie śmierć. Okazja się nadarza. Pewnego wieczoru obiera za ofiarę idealną do kradzieży pewnego młodzieńca, który niestety orientuje się w jej zamiarach. Następnego dnia do domu dziewczyny przychodzą wysłannicy Srebrnych, aby zabrać ją do pałacu.
Dziewczyna przez pewien wypadek odkrywa w sobie niesamowitą moc, której istnienie dla Srebrnych może oznaczać niebezpieczeństwo.
Prócz tego w kraju pojawia się Szkarłatna Gwardia, która rozpoczyna walkę mającą na celu obalenie istniejącego systemu.
Książka jest świetna, choć nieco schematyczna. W "Czerwonej Królowej" pojawia się dosyć popularny wątek, w którym młoda dziewczyna, musi stanąć przeciwko zepsutemu systemowi. Spokojnie, to nie sprawia, że książka jest nudna, nie martwcie się. Powieść wybawiła mnie z objęć nudy podczas pobytu w szpitalu i nie miałam serca się od niej oderwać, choćby na sekundę, bo jest niesamowicie wciągająca i strasznie trzyma w napięciu. Podczas czytania zapominamy jak się oddycha i skupiamy się tylko na tym, by dowiedzieć się co czeka dalej główną bohaterkę. Książka wyróżnia się wartką akcją, która trwa na wszystkich stronach. Po prostu cud miód i orzeszki.
Znaleźć też można w "Czerwonej Królowej" delikatny wątek romantyczny (mały trójkącik, między Mare i książętami), a raczej jego namiastkę :/ , co troszeczkę boli, bo miał on spory potencjał i mógł bardziej namieszać.
Sama Szkarłatna Gwardia i jej działalność jest trochę nierealna, bo może do niej wstąpić każdy tak ze stania, jakby nie zależało im na dyskrecji. -Cześć mogę do was dołączyć?
-Spoko dołączaj, byle by było nas więcej, kij, że możesz nas zdradzić.
To takie trochę naciągane...
Pomimo wielu niedociągnięć książka i tak trzyma poziom. Jest dobrze wymyśloną historią o dużym potencjale, którą ze spokojnym sercem mogę wam polecić, bo pomimo tych małych wad pokochałam tą książkę. Ilość jej zalet, bije wady na głowę, więc nie musicie się tym martwić, że coś tu wytknęłam.
"Czerwona Królowa" to książka o świetnej historii i postaciach, idealna pomimo niedociągnięć i to właśnie czyni ją godną polecenia.
/KannOfDeath
czwartek, 11 sierpnia 2016
POIROT PROWADZI ŚLEDZTWO - RECENZJA
Witam!
Wiem, że obiecałam wam to, że kolejną recenzją nie będzie kryminał, ale wyszło inaczej. Sorki. :/
Mój przyjaciel poprosił mnie o recenzję książki Agaty Christie pt. "Poirot prowadzi śledztwo", więc się zgodziłam napisać ją od zaraz gdy zobaczyłam jego komentarz z prośbą. :)
Książkę kiedyś czytałam, ale niestety nie mam jej w swojej biblioteczce. Z tego powodu użyję zdjęć z internetu. :( Przejdźmy lepiej do rzeczy ;)
"Poirot prowadzi śledztwo" to zbiór jedenastu opowiadań, w których pierwsze skrzypce oczywiście gra Herkules Poirot. Narratorem jest kapitan Hastings, dobry przyjaciel detektywa, którego mogliśmy poznać w innych powieściach pani Agaty.
Herkules Poirot, którego złapała grypa i tak bez żadnego trudu potrafi rozwiązać męczące wszystkich
ludzi zagadki siedząc w swoim wygodnym fotelu. Między innymi odnajduje bankowe obligacje,
wyjaśnia tajemnicę skradzionego brylantu i stawia czoła mafii (ale to nie wszystko). Poirot, człowiek posiadający niesamowite "szare komórki" zachwyca nas na każdym kroku niezawodnością swojej dedukcji, pokazuje nawet, że nie trzeba ruszać się z domu by rozwiązać zagadkę. Wystarczy mieć fakty, które później można złożyć w trwałą całość.
Opowiadania są dobre, ale nie każdemu mogą się spodobać. Jedenaście krótkich historii ma być po prostu lekkim posiłkiem dla naszego umysłu, by mógł odpocząć po sporej ilości morderstw w innych książkach. "Poirot prowadzi śledztwo" to odskocznia od normalnego biegu w świecie wykreowanym przez Agatę Christie, ma ukazać, że Poirot nie tylko rozwiązuje morderstwa, ale i potrafi na przykład znaleźć skradziony brylant.
No ale niestety wiele osób jak sprawdzałam inne recenzje, myśli, że pisane były one "na szybko", bez żadnego wczucia się w postać, bez chęci. Tak nie jest. Autor zawsze musi poświęcić czas na myślenie i na pisanie, by coś mogło powstać.
Z innych książek kryjących w sobie opowiadania o Herkulesie warto polecić "Wczesne sprawy Poirota", "Detektywi w służbie miłości" i "Dwanaście prac Herkulesa" (o ostatnim zbiorze kiedyś wam bardziej opowiem), które są naprawdę wspaniałe.
Książka "Poirot prowadzi śledztwo" jest lekka, łatwa i przyjemna. Potrafi odprężyć, uspokoić. Jak wcześniej wspominałam to idealna odskocznia od brutalnych morderstw. Bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba się również i wam.
/KannOfDeath
Wiem, że obiecałam wam to, że kolejną recenzją nie będzie kryminał, ale wyszło inaczej. Sorki. :/
Mój przyjaciel poprosił mnie o recenzję książki Agaty Christie pt. "Poirot prowadzi śledztwo", więc się zgodziłam napisać ją od zaraz gdy zobaczyłam jego komentarz z prośbą. :)
Książkę kiedyś czytałam, ale niestety nie mam jej w swojej biblioteczce. Z tego powodu użyję zdjęć z internetu. :( Przejdźmy lepiej do rzeczy ;)
"Poirot prowadzi śledztwo" to zbiór jedenastu opowiadań, w których pierwsze skrzypce oczywiście gra Herkules Poirot. Narratorem jest kapitan Hastings, dobry przyjaciel detektywa, którego mogliśmy poznać w innych powieściach pani Agaty.
Herkules Poirot, którego złapała grypa i tak bez żadnego trudu potrafi rozwiązać męczące wszystkich
ludzi zagadki siedząc w swoim wygodnym fotelu. Między innymi odnajduje bankowe obligacje,
wyjaśnia tajemnicę skradzionego brylantu i stawia czoła mafii (ale to nie wszystko). Poirot, człowiek posiadający niesamowite "szare komórki" zachwyca nas na każdym kroku niezawodnością swojej dedukcji, pokazuje nawet, że nie trzeba ruszać się z domu by rozwiązać zagadkę. Wystarczy mieć fakty, które później można złożyć w trwałą całość.
Opowiadania są dobre, ale nie każdemu mogą się spodobać. Jedenaście krótkich historii ma być po prostu lekkim posiłkiem dla naszego umysłu, by mógł odpocząć po sporej ilości morderstw w innych książkach. "Poirot prowadzi śledztwo" to odskocznia od normalnego biegu w świecie wykreowanym przez Agatę Christie, ma ukazać, że Poirot nie tylko rozwiązuje morderstwa, ale i potrafi na przykład znaleźć skradziony brylant.
No ale niestety wiele osób jak sprawdzałam inne recenzje, myśli, że pisane były one "na szybko", bez żadnego wczucia się w postać, bez chęci. Tak nie jest. Autor zawsze musi poświęcić czas na myślenie i na pisanie, by coś mogło powstać.
Z innych książek kryjących w sobie opowiadania o Herkulesie warto polecić "Wczesne sprawy Poirota", "Detektywi w służbie miłości" i "Dwanaście prac Herkulesa" (o ostatnim zbiorze kiedyś wam bardziej opowiem), które są naprawdę wspaniałe.
Książka "Poirot prowadzi śledztwo" jest lekka, łatwa i przyjemna. Potrafi odprężyć, uspokoić. Jak wcześniej wspominałam to idealna odskocznia od brutalnych morderstw. Bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba się również i wam.
/KannOfDeath
wtorek, 9 sierpnia 2016
PO POGRZEBIE - RECENZJA
Witam! :D
Jestem świeżo "Po pogrzebie" Agaty Christie. Wiem, że lekko was zanudzam tymi trupami i kryminałami. Ale cóż ja mogę zrobić, gdy jest ich u mnie tak pełno? A tak w ogóle to dzisiaj jest Dzień Miłośników Książek. :D Polecam go spędzić oczywiście z książką i życzę wam wszystkiego najlepszego. ^^
Umiera Richard Abernethie. Jego rodzina spotyka się po pogrzebie, by zapoznać się z testamentem właściciela ogromnej fortuny. Nieco dziwna ciotka Cora popełnia nietaktowną gafę, sugerując, że jej starszy brat nie umarł śmiercią naturalną. Następnego dnia również i ona zostaje zabita... siekierą.
Emerytowany prawnik, który został zobowiązany do wykonania testamentu swojego przyjaciela z czasem zaczyna mieć wątpliwości, czy aby na pewno śmierć Cory nie ma związku z wypowiedzianymi przez nią słowami po pogrzebie i czy nie były one przypadkiem prawdą. Pełen sprzecznych emocji spotyka się ze swoim przyjacielem Herkulesem Poirot i prosi go, by rozwiązał męczącą zagadkę.
"Toporek miała Lizzie mała
toporkiem ojcu śmierć zadała
toporek sięgnął i mamusi
dwa martwe ciała - tak być musi!"
"- Czy doświadczyliście takiego dziwnego uczucia - spytała Susan - że widząc się niespodziewanie w lustrze nie rozpoznajecie się? Postać w lustrze wydaje się wam znajoma i mówicie sobie: "To ktoś kogo dobrze znam" - i nagle zdajecie sobie sprawę, że to wy!
- Jeszcze trudniej byłoby - powiedział George - gdybyśmy mogli zobaczyć naprawdę siebie, a nie odbicie.
- Dlaczego? - spytała zdziwiona Rosamund.
- Ponieważ nikt nigdy nie widzi się tak, jak ukazuje się oczom innych ludzi. Zawsze się widzimy w lustrze, a to jest obraz odwrócony!"
Książka ma niesamowitą fabułę. Bohaterowie, członkowie rodziny zmarłego Richarda są naprawdę ciekawymi ludźmi, ale szczerze i bezapelacyjnie moim zdaniem to Timothy powinien zostać zadźgany siekierą (wiem jestem okrutna). Timothy był tak wredną postacią w tej książce, ciągle narzekający na życie hipochondryk, który wysługuje się żoną. Boże! Jak czytałam wypowiadane przez niego dialogi, aż mnie krew zalewała... Miło by było gdyby ktoś go załatwił.
Bardziej wgłębiając się w książkę, a Herkules Poirot w psychikę członków rodziny zmarłych zaczyna okazywać się, że cała zbrodnia miała drugie dno i nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Prawie wszyscy członkowie rodziny nie mają pewnego alibi na czas śmierci Cory Lansquenet, a wielu z nich ma coś za uszami.
"Po pogrzebie" naprawdę mi się podobało, pomimo tego Timothiego. Zagadka była ciekawa, a rozwiązanie magnifique. Jest to świetna książka, idealna dla takiego typu książkoholików, do których się zaliczam. Polecam ją dla wszystkich, którzy zaczynają przygodę z kryminałami i dla tych którzy tak jak ja znają się z kryminałami jak łyse konie. ;)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejna recenzja, bo prawdopodobnie jutro wyjeżdżam do przyjaciółki, ale z pewnością będzie w następnym tygodniu. Spokojnie tym razem to nie będzie kryminał :D.
/KannOfDeath
Jestem świeżo "Po pogrzebie" Agaty Christie. Wiem, że lekko was zanudzam tymi trupami i kryminałami. Ale cóż ja mogę zrobić, gdy jest ich u mnie tak pełno? A tak w ogóle to dzisiaj jest Dzień Miłośników Książek. :D Polecam go spędzić oczywiście z książką i życzę wam wszystkiego najlepszego. ^^
Umiera Richard Abernethie. Jego rodzina spotyka się po pogrzebie, by zapoznać się z testamentem właściciela ogromnej fortuny. Nieco dziwna ciotka Cora popełnia nietaktowną gafę, sugerując, że jej starszy brat nie umarł śmiercią naturalną. Następnego dnia również i ona zostaje zabita... siekierą.
Emerytowany prawnik, który został zobowiązany do wykonania testamentu swojego przyjaciela z czasem zaczyna mieć wątpliwości, czy aby na pewno śmierć Cory nie ma związku z wypowiedzianymi przez nią słowami po pogrzebie i czy nie były one przypadkiem prawdą. Pełen sprzecznych emocji spotyka się ze swoim przyjacielem Herkulesem Poirot i prosi go, by rozwiązał męczącą zagadkę.
"Toporek miała Lizzie mała
toporkiem ojcu śmierć zadała
toporek sięgnął i mamusi
dwa martwe ciała - tak być musi!"
"- Czy doświadczyliście takiego dziwnego uczucia - spytała Susan - że widząc się niespodziewanie w lustrze nie rozpoznajecie się? Postać w lustrze wydaje się wam znajoma i mówicie sobie: "To ktoś kogo dobrze znam" - i nagle zdajecie sobie sprawę, że to wy!
- Jeszcze trudniej byłoby - powiedział George - gdybyśmy mogli zobaczyć naprawdę siebie, a nie odbicie.
- Dlaczego? - spytała zdziwiona Rosamund.
- Ponieważ nikt nigdy nie widzi się tak, jak ukazuje się oczom innych ludzi. Zawsze się widzimy w lustrze, a to jest obraz odwrócony!"
Książka ma niesamowitą fabułę. Bohaterowie, członkowie rodziny zmarłego Richarda są naprawdę ciekawymi ludźmi, ale szczerze i bezapelacyjnie moim zdaniem to Timothy powinien zostać zadźgany siekierą (wiem jestem okrutna). Timothy był tak wredną postacią w tej książce, ciągle narzekający na życie hipochondryk, który wysługuje się żoną. Boże! Jak czytałam wypowiadane przez niego dialogi, aż mnie krew zalewała... Miło by było gdyby ktoś go załatwił.
Bardziej wgłębiając się w książkę, a Herkules Poirot w psychikę członków rodziny zmarłych zaczyna okazywać się, że cała zbrodnia miała drugie dno i nie wszystko jest takie jakie się wydaje. Prawie wszyscy członkowie rodziny nie mają pewnego alibi na czas śmierci Cory Lansquenet, a wielu z nich ma coś za uszami.
"Po pogrzebie" naprawdę mi się podobało, pomimo tego Timothiego. Zagadka była ciekawa, a rozwiązanie magnifique. Jest to świetna książka, idealna dla takiego typu książkoholików, do których się zaliczam. Polecam ją dla wszystkich, którzy zaczynają przygodę z kryminałami i dla tych którzy tak jak ja znają się z kryminałami jak łyse konie. ;)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejna recenzja, bo prawdopodobnie jutro wyjeżdżam do przyjaciółki, ale z pewnością będzie w następnym tygodniu. Spokojnie tym razem to nie będzie kryminał :D.
/KannOfDeath
piątek, 5 sierpnia 2016
KŁAMCA - RECENZJA
Witam!
Dzisiaj chciałabym zrecenzować pierwszy tom serii Jakuba Ćwieka pt. "Kłamca".
Bóg odszedł.
Anioły zostały pozostawione na własną rękę. Dumnie postanawiają wyplenić mitologiczne bóstwa. Po przeprowadzeniu szturmu na Valhallę, anioły tak jak obiecały ratują Lokiego -nordyckiego boga oszustów i zdrajców. Ten postanawia stanąć po ich stronie i staje się przez to anielskim chłopcem na posyłki. Jego usługi są bezcenne, ale i jakie skuteczne.
"- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić."
"- Są co najmniej trzy powody, dla których nie powinienem brać tej roboty - powiedział. - Po pierwsze, z całą pewnością jestem uczulony na detergenty. Jeszcze, nie byłem u lekarza, a na pewno tak jest. Po drugie, nie wywiązałem się jeszcze z ostatniego zlecenia od Michała. I po trzecie... chyba mi się nie chce."
"Kłamca" to niesamowity zbiór przygód, perypetii nordyckiego boga na usługach aniołów. Każde opowiadanie jest pełne humoru, przez co, co chwilę zaznaczałam w książce najśmieszniejsze dla mnie fragmenty. Czytając o przygodach Lokiego nie mogłam spokojnie usiedzieć w miejscu, bo prawie cały czas się śmiałam, przez co mój brat i moi rodzice patrzyli się na mnie w dosyć dziwny sposób.
Sama postać Lokiego jest cudowna, jego sarkazm i ironie niszczą po prostu system. Z zaciekawieniem śledzi się jego poczynania, bo jest tak barwną postacią. Jego sztuczki, umiejętności są naprawdę unikatowe. Czasami przy czytaniu musiałam wrócić do poprzednich stron, bo Loki potrafi nawet okłamać samego czytelnika.
Pan Ćwiek stworzył niesamowity świat, w którym można się po prostu zatopić. Książka jest wciągająca i tak bardzo wspaniała, że od razu gdy nadarzyła się okazja zakupiłam drugi tom. Smutne jest to, że jak mam okazję zajrzeć do Empika, to akurat nie ma tam kolejnych tomów "Kłamcy", przez co najwidoczniej zmuszona jestem do zrobienia zakupów w internecie (ale warto).
Literatura Jakuba Ćwieka jest lekka, łatwa i przyjemna, szybko się ją czyta. Duża dawka humoru, może od razu poprawić nam dzień. Do książek Ćwieka można co chwilę wracać, bo przygody nordyckiego boga w ogóle się nie nudzą. Serdecznie polecam "Kłamcę", jest to idealna odskocznia od zagranicznych książek, która na pewno wam się spodoba.
Jak spodobała wam się recenzja i jeżeli mieliście już kontakt z "Kłamcą" to zapraszam do komentowania! ;)
/KannOfDeath
Dzisiaj chciałabym zrecenzować pierwszy tom serii Jakuba Ćwieka pt. "Kłamca".
Bóg odszedł.
Anioły zostały pozostawione na własną rękę. Dumnie postanawiają wyplenić mitologiczne bóstwa. Po przeprowadzeniu szturmu na Valhallę, anioły tak jak obiecały ratują Lokiego -nordyckiego boga oszustów i zdrajców. Ten postanawia stanąć po ich stronie i staje się przez to anielskim chłopcem na posyłki. Jego usługi są bezcenne, ale i jakie skuteczne.
"- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić."
"- Są co najmniej trzy powody, dla których nie powinienem brać tej roboty - powiedział. - Po pierwsze, z całą pewnością jestem uczulony na detergenty. Jeszcze, nie byłem u lekarza, a na pewno tak jest. Po drugie, nie wywiązałem się jeszcze z ostatniego zlecenia od Michała. I po trzecie... chyba mi się nie chce."
"Kłamca" to niesamowity zbiór przygód, perypetii nordyckiego boga na usługach aniołów. Każde opowiadanie jest pełne humoru, przez co, co chwilę zaznaczałam w książce najśmieszniejsze dla mnie fragmenty. Czytając o przygodach Lokiego nie mogłam spokojnie usiedzieć w miejscu, bo prawie cały czas się śmiałam, przez co mój brat i moi rodzice patrzyli się na mnie w dosyć dziwny sposób.
Sama postać Lokiego jest cudowna, jego sarkazm i ironie niszczą po prostu system. Z zaciekawieniem śledzi się jego poczynania, bo jest tak barwną postacią. Jego sztuczki, umiejętności są naprawdę unikatowe. Czasami przy czytaniu musiałam wrócić do poprzednich stron, bo Loki potrafi nawet okłamać samego czytelnika.
Pan Ćwiek stworzył niesamowity świat, w którym można się po prostu zatopić. Książka jest wciągająca i tak bardzo wspaniała, że od razu gdy nadarzyła się okazja zakupiłam drugi tom. Smutne jest to, że jak mam okazję zajrzeć do Empika, to akurat nie ma tam kolejnych tomów "Kłamcy", przez co najwidoczniej zmuszona jestem do zrobienia zakupów w internecie (ale warto).
Literatura Jakuba Ćwieka jest lekka, łatwa i przyjemna, szybko się ją czyta. Duża dawka humoru, może od razu poprawić nam dzień. Do książek Ćwieka można co chwilę wracać, bo przygody nordyckiego boga w ogóle się nie nudzą. Serdecznie polecam "Kłamcę", jest to idealna odskocznia od zagranicznych książek, która na pewno wam się spodoba.
Jak spodobała wam się recenzja i jeżeli mieliście już kontakt z "Kłamcą" to zapraszam do komentowania! ;)
/KannOfDeath
środa, 3 sierpnia 2016
PRZYJDŹ I ZGIŃ - RECENZJA
Witam po tak długim czasie! ^^
Dzisiaj zajmiemy się "Przyjdź i zgiń" Agaty Christie.
"Dzyń, dzyń, dzyń - przyjdź i zgiń..."
Młoda stenotypistka dostaje nowe zlecenie od swojej szefowej. Ma udać się do Millicent Pebmarsh, która specjalnie poprosiła o jej usługi. Dziewczyna prócz adresu otrzymuje instrukcję, że ma wejść do bawialni znajdującej się po prawej i poczekać tam na nią jeżeli nikogo nie będzie w domu, drzwi będą otwarte.
Dziewczyna wchodzi do bawialni bez żadnych podejrzeń. Ogląda pokój, jest tam dużo zegarów. Po chwili znajduje zasztyletowanego mężczyznę za kanapą. Nie wie co robić. Niepewnie próbuje sprawdzić czy mężczyzna żyje. W tym czasie do domu wchodzi kobieta, właścicielka domu, jest niewidoma i idzie w stronę dziewczyny. Ta bojąc się, że kobieta nadepnie na ciało ucieka krzycząc. Biegnąc nie zauważa idącego ulicą chłopaka. Wpada w jego ramiona, tłumaczy sytuację, a on dzwoni na policję.
Chłopak to Colin Lamb, który w większości rozdziałów zdaje własną relację z następujących wydarzeń (pojawiają się też rozdziały pisane w trzeciej osobie). Przyjacielem mężczyzny jest inspektor miejscowej policji. Wspólnie chcą rozwiązać męczącą ich zagadkę. Z czasem jednak pojawia się coraz więcej pytań i zamordowane zostają kolejne dwie osoby, które znały tożsamość mordercy...
Zagadka jest jednak prostsza, niż się wydaje. Tak sądzi Herkules Poirot, ale prawdę mówiąc, rozwiązanie po prostu wyrzuciło mi mój mózg z czaszki na podłogę obok mnie i tak sobie leżał dopóki nie poukładałam sobie wszystkich faktów na miejsce (takie rzeczy też się zdarzają!). Pan Poirot jak zwykle z niesamowitą łatwością i bez wychodzenia z domu rozwiązał zagadkę (nie liczmy jego małej przeprowadzki na czas nieokreślony do hotelu).
Rozwiązanie mnie zadziwiło, bo mój tok myślenia był całkowicie odległy od tego, którym kierował się mój ulubiony detektyw, ale to właśnie kocham w książkach kryminalnych. Niesamowite jest to, jak trudno jest znaleźć odpowiednie rozwiązanie, które w pewnych chwilach leży nam tuż przed nosem.
"Przyjdź i zgiń" to naprawdę świetna książka na wieczór przy herbacie. Przyjemna narracja i niewyobrażalna zagadka, może umilić czas każdemu fanowi powieści kryminalnych lub nawet amatorom tego gatunku, w końcu to przecież książka brytyjskiej Królowej Kryminału.
/KannOfDeath
Dzisiaj zajmiemy się "Przyjdź i zgiń" Agaty Christie.
"Dzyń, dzyń, dzyń - przyjdź i zgiń..."
Młoda stenotypistka dostaje nowe zlecenie od swojej szefowej. Ma udać się do Millicent Pebmarsh, która specjalnie poprosiła o jej usługi. Dziewczyna prócz adresu otrzymuje instrukcję, że ma wejść do bawialni znajdującej się po prawej i poczekać tam na nią jeżeli nikogo nie będzie w domu, drzwi będą otwarte.
Dziewczyna wchodzi do bawialni bez żadnych podejrzeń. Ogląda pokój, jest tam dużo zegarów. Po chwili znajduje zasztyletowanego mężczyznę za kanapą. Nie wie co robić. Niepewnie próbuje sprawdzić czy mężczyzna żyje. W tym czasie do domu wchodzi kobieta, właścicielka domu, jest niewidoma i idzie w stronę dziewczyny. Ta bojąc się, że kobieta nadepnie na ciało ucieka krzycząc. Biegnąc nie zauważa idącego ulicą chłopaka. Wpada w jego ramiona, tłumaczy sytuację, a on dzwoni na policję.
Chłopak to Colin Lamb, który w większości rozdziałów zdaje własną relację z następujących wydarzeń (pojawiają się też rozdziały pisane w trzeciej osobie). Przyjacielem mężczyzny jest inspektor miejscowej policji. Wspólnie chcą rozwiązać męczącą ich zagadkę. Z czasem jednak pojawia się coraz więcej pytań i zamordowane zostają kolejne dwie osoby, które znały tożsamość mordercy...
Zagadka jest jednak prostsza, niż się wydaje. Tak sądzi Herkules Poirot, ale prawdę mówiąc, rozwiązanie po prostu wyrzuciło mi mój mózg z czaszki na podłogę obok mnie i tak sobie leżał dopóki nie poukładałam sobie wszystkich faktów na miejsce (takie rzeczy też się zdarzają!). Pan Poirot jak zwykle z niesamowitą łatwością i bez wychodzenia z domu rozwiązał zagadkę (nie liczmy jego małej przeprowadzki na czas nieokreślony do hotelu).
Rozwiązanie mnie zadziwiło, bo mój tok myślenia był całkowicie odległy od tego, którym kierował się mój ulubiony detektyw, ale to właśnie kocham w książkach kryminalnych. Niesamowite jest to, jak trudno jest znaleźć odpowiednie rozwiązanie, które w pewnych chwilach leży nam tuż przed nosem.
"Przyjdź i zgiń" to naprawdę świetna książka na wieczór przy herbacie. Przyjemna narracja i niewyobrażalna zagadka, może umilić czas każdemu fanowi powieści kryminalnych lub nawet amatorom tego gatunku, w końcu to przecież książka brytyjskiej Królowej Kryminału.
/KannOfDeath
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)