Witam :D
Ostatnio miałam niezły zastój. Niestety będzie już tak do końca czerwca. Szkoła sporo ode mnie wymaga, a ja od siebie jeszcze więcej, więc spróbujmy przetrwać jakoś do wakacji.
Dzisiaj tematem naszych rozważań będzie kolejna część serii Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Boże! To jest zbyt dobre. ^^
"Nie wolno przekreślać nikogo z rodziny,niezależnie od tego,jak ten ktoś się o to stara.Nie ważne,jak bardzo cię nienawidzą,jak cię zawstydzają albo po prostu nie doceniają twojego geniuszu,mimo że wynalazłeś internet..."
"Wiedza nie zawsze jest pożyteczna."
"Och, nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, kto jest naprawdę z siebie zadowolony."
"Przez te tysiące lat nauczyłem się jednej rzeczy na pewno: nie wolno skreślać nikogo z rodziny, niezależnie od tego, jak ten ktoś się stara."
W Obozie Herosów nastają ciężkie chwile. Ktoś otruł sosnę Thalii, przez co bezpieczna granica broniąca obozu zaczyna powoli zanikać. Percy wraz ze swoimi przyjaciółmi musi udać się na poszukiwania Złotego runa, co oznacza, że musi również przepłynąć przez Morze Potworów. Najpierw jednak musi zaakceptować to, że nie jest jedynym dzieckiem Posejdona.
Tak samo jak na filmie "Złodziej Pioruna" byłam również i na premierze filmu "Morze Potworów". Według mnie było okej, chociaż jak obejrzałam film po raz kolejny już po przeczytaniu książki, stwierdziłam, że ekranizacja przedstawia troszeczkę zmienioną historię. Nadal darzę film sympatią, bo podobał mi się i nie mam żadnych powodów do hejcenia go, jednak śmiało mogę stwierdzić, że książka o wiele lepsza.
(Złodziej Pioruna miał strasznie dużo pozmienianych rzeczy i nie było w nim przede wszystkim Aresa :/) (Mogłabym spokojnie omówić czego nie było, a co było w obydwu filmach, ale to zależy czy ktokolwiek by chciał ;) ).
Riordan po raz kolejny może popisać się cudownym literackim kunsztem. W przyjemną akcję wplata co raz to ciekawsze potwory ze znanej nam od lat greckiej mitologii. Pomimo tego, że "Morze Potworów" czytałam bardzo dawno temu nadal na myśl o tej książce od razu robi mi się cieplej na sercu. Tak jak wspominałam w poprzedniej recenzji jest to książka dla każdego, niezależnie w jakim jest wieku.
A co z Percym? Percy to przede wszystkim przyjaciel, z którym trudno nam się rozstać i to on tworzy całą serię. Jest dowcipny, na swój sposób inteligentny i w każdym tomie możemy zauważyć jak dorasta, staje się prawdziwym herosem, przez co również i my możemy nauczyć się czegoś nowego.
Jak recenzja Ci się spodobała, to zostaw coś po sobie na dole w komentarzach. ^^
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam ;)
Przede wszystkim pozdrawiam moich wspaniałych friendos, którzy byli ze mną w tych trudnych chwilach wyczekiwania na nadejście 20.00! :D Anaake, Misaki, mbo, pozdrawiam was najgoręcej. ^^
/KannOfDeath
Kropka nad i
czwartek, 4 maja 2017
czwartek, 2 lutego 2017
PERCY JACKSON - ZŁODZIEJ PIORUNA - RECENZJA
Witam :D
Minęło sporo czasu od ostatniej recenzji, ale cóż tu począć od nawału szkolnej roboty? Eh pewnie i tak nie było wam smutno, bo patrząc na poprzednie recenzje, tylko wyświetlenia świadczą o waszej obecności, a o komentarzach to szkoda gadać... Ale nie smutajmy :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy pierwszy tom przygód nastoletniego herosa.
"Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart."
"Idź tam, gdzie prowadzi Cię serce, inaczej utracisz wszystko."
"Bardzo chciałbym móc powiedzieć, że w drodze na dół nachodziły mnie głębokie przemyślenia i doznawałem nagłych objawień, że pogodziłem się z własną śmiercią, śmiałem się śmierci w twarz itd. A tak naprawdę to jak było? Naprawdę myślałem po prostu „Aaaaaaauuuuuuaaaaaaa!”."
"Chodził dziwacznie, jakby każdy krok był dla niego bolesny, ale to były tylko pozory. Trzeba było go widzieć , jak biegł, kiedy w stołówce podawali tortille."
Percy Jackson to dwunastoletni chłopak z problemami. Stwierdzono u niego dysleksję, kłopoty z koncentracją, ADHD, niespokojny duch i nadwrażliwość emocjonalną. W całym swoim krótkim życiu został wyrzucony z sześciu szkół w przeciągu sześciu lat. Ciekawie co? Chłopak od zawsze miał pecha w nowych szkołach. Każdego roku, miało miejsce coś co było powodem jego wydalenia, więc z obawą spędzał nowy rok, w nowej szkole wraz z swoim jedynym przyjacielem Groverem. Wydawać by się mogło, że ten rok skończy się normalnie, ale jak zwykle biedny chłopak sprowadził na siebie niemałe nieszczęście. Podczas wycieczki na Manhattan do muzeum ma miejsce dziwne zjawisko. Wszystko dzieje się szybko. Dręcząca go Nancy w magiczny sposób trafia do fontanny, jego matematyczka przemienia się dziwną wiedźmopodobną istotę, a długopis rzucony mu przez jego nauczyciela łaciny w magiczny sposób staje się mieczem. A potem wszystko wraca do normalności i jakoś nikt nie pamięta pani Dodds... Czy to wszystko co zdarzyło się w muzeum miało miejsce tylko i wyłącznie w głowie zagubionego chłopca?
A na dokładkę zrządzeniem losu trafia do Obozu Herosów, w którym szkolą się i spędzają wakacje młodzi ludzie, będący dziećmi bogów olimpijskich. Czemu tam trafił i jaki to ma z nim związek?
Minęło sporo czasu od ostatniej recenzji, ale cóż tu począć od nawału szkolnej roboty? Eh pewnie i tak nie było wam smutno, bo patrząc na poprzednie recenzje, tylko wyświetlenia świadczą o waszej obecności, a o komentarzach to szkoda gadać... Ale nie smutajmy :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy pierwszy tom przygód nastoletniego herosa.
"Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart."
"Idź tam, gdzie prowadzi Cię serce, inaczej utracisz wszystko."
"Bardzo chciałbym móc powiedzieć, że w drodze na dół nachodziły mnie głębokie przemyślenia i doznawałem nagłych objawień, że pogodziłem się z własną śmiercią, śmiałem się śmierci w twarz itd. A tak naprawdę to jak było? Naprawdę myślałem po prostu „Aaaaaaauuuuuuaaaaaaa!”."
"Chodził dziwacznie, jakby każdy krok był dla niego bolesny, ale to były tylko pozory. Trzeba było go widzieć , jak biegł, kiedy w stołówce podawali tortille."
Percy Jackson to dwunastoletni chłopak z problemami. Stwierdzono u niego dysleksję, kłopoty z koncentracją, ADHD, niespokojny duch i nadwrażliwość emocjonalną. W całym swoim krótkim życiu został wyrzucony z sześciu szkół w przeciągu sześciu lat. Ciekawie co? Chłopak od zawsze miał pecha w nowych szkołach. Każdego roku, miało miejsce coś co było powodem jego wydalenia, więc z obawą spędzał nowy rok, w nowej szkole wraz z swoim jedynym przyjacielem Groverem. Wydawać by się mogło, że ten rok skończy się normalnie, ale jak zwykle biedny chłopak sprowadził na siebie niemałe nieszczęście. Podczas wycieczki na Manhattan do muzeum ma miejsce dziwne zjawisko. Wszystko dzieje się szybko. Dręcząca go Nancy w magiczny sposób trafia do fontanny, jego matematyczka przemienia się dziwną wiedźmopodobną istotę, a długopis rzucony mu przez jego nauczyciela łaciny w magiczny sposób staje się mieczem. A potem wszystko wraca do normalności i jakoś nikt nie pamięta pani Dodds... Czy to wszystko co zdarzyło się w muzeum miało miejsce tylko i wyłącznie w głowie zagubionego chłopca?
A na dokładkę zrządzeniem losu trafia do Obozu Herosów, w którym szkolą się i spędzają wakacje młodzi ludzie, będący dziećmi bogów olimpijskich. Czemu tam trafił i jaki to ma z nim związek?
Jest taki sam jak oni.
Z Olimpu zostaje skradziony piorun Zeusa. Percy wraz z swoim przyjacielem satyrem i córką Ateny wyrusza na przygodę, aby odnaleźć piorun i jego złodzieja.
Ze Złodziejem Pioruna spotkałam się na premierze filmu, który pomimo fali hejtu od strony innych mi się akurat spodobał, ale nigdy jakoś nie miałam okazji przeczytać samej książki. Nie chciałam kupować ich oddzielnie po kolei, bo wygodniej jest od razu sięgnąć po kolejny tom za tomem, a już z samego początku wiedziałam, że się w tym zakocham. Dopiero wakacjami miałam okazję położyć łapy na Percym Jacksonie i Bogach Olimpijskich, bo sama kupiłam całą serię jako prezent na osiemnaste urodziny mojego brata, co przysłużyło się również i mi xD (Ave ten sam gust w fantasy ^^).
Rick Riordan w idealny sposób zastosował pierwszoosobowy styl narracji. Czytając perypetie nastoletniego pół-boga nie możemy się po prostu od nich oderwać. Sami stajemy się jego towarzyszami podczas pasjonującej przygody mającej miejsce na kartach powieści.
Perseusz jest jak stary, dobry przyjaciel. Zabierając się za książkę odnajdujesz w nim podobieństwo i przyjaciela. Naturalny humor jest po prostu rzeczą przyjemną, umilającą nam czytanie, które zlatuje nam za szybko.
Autor czerpał z greckiej mitologii pełnymi garściami i dzięki temu w przyjemny sposób ukazuje nam, że kultura Zachodu nadal żyje wśród nas. Weźmy tu za przykład naszą kulturę, politykę, które zostały zbudowane na pozostałościach starożytnej cywilizacji. Cywilizacja Zachodu zawsze pozostanie pośród nas.
Riordan w przyjemny sposób wplótł w swoją historię grecką mitologię, która w sposób przestępny
może trafić do czytelnika w każdym wieku. Wartka akcja, inspirujący bohater, zabawne sytuacje, ciekawe postacie. Czego chcieć więcej?
"Złodziej Pioruna" to lektura przyjemna dla czytelnika.
Trudno się z nią rozstać, ale jak bardzo łatwo można ją pokochać! ^^
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam do kolejnego razu ;)
/KannOfDeath
piątek, 21 października 2016
TAJEMNICZA HISTORIA W STYLES - RECENZJA
Witam! :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy kolejną książkę Agaty Christie, a jest nią "Tajemnicza historia w Styles".
Dzisiaj na warsztat bierzemy kolejną książkę Agaty Christie, a jest nią "Tajemnicza historia w Styles".
Wiem, wiem dawno nie było postów :/. Nieco przytłoczyła mnie szkoła, ale jako że dzisiaj miałam napływ weny twórczej, postanowiłam przedstawić wam co sądzę o pierwszej książce mojej ulubionej autorki. Można by rzec, iż to tragiczne, że po takim czasie dopiero udało mi się przeczytać tą wspaniałą książkę, w której na scenę wchodzi Herkules Poirot. Zdradzę wam jednak, że to zostało spowodowane trudnością w zdobyciu egzemplarza. A teraz przejdźmy do recenzji. ;)
Kapitan Hastings zostaje zaproszony do rezydencji Styles Court. Podczas jego pobytu w posiadłości ma miejsce morderstwo. Otruta zostaje pani domu. Kto miał motyw i w jaki sposób popełniono tą podłą zbrodnię?
Pytania się mnożą, a wskazówek jest coraz więcej. Powoli wszystko zaczyna się komplikować. Hastings postanawia rozwikłać zagadkę morderstwa w zamkniętym pokoju. Na pomoc przychodzi mu Herkules Poirot - niesamowity detektyw, któremu takie zagadki nie są straszne.
" - Każdy morderca jest zapewne czyimś starym przyjacielem."
" - Puściłeś wodze fantazji(...)Wyobraźnia to dobry sługa - ale nie pan. Najprostsze rozwiązanie jest zazwyczaj najbliższe prawdy."
" - A widzisz, widzisz! - woła Poirot. - Nie warto szukać dowodów rzeczowych. Własny rozum powinien wystarczyć. Ale człowiek się cieszy, kiedy znajdzie potwierdzenie swoich domysłów. Ach, mon ami! Czuję się jak odrodzony. Tańczę! Skaczę!"
Kapitan Arthur Hastings zostaje odesłany z linii frontu. Powraca do swoich rodzinnych stron. Przypadkiem spotyka pana Cavendisha, który zaprasza go gorąco do swojej posiadłości. Kapitan zgadza się, gdyż sądzi, że odpoczynek w Styles Court, będzie dla niego owocny....
Można by powiedzieć, że Watson wraca do kraju. Ale to już taki schemat, na który łatwo jest się natknąć, w końcu przecież: "Każdy Sherlock musi mieć swojego Watsona". Tu również jak w przypadku Sherlocka Holmesa i na przykład Nero Wolfe'a, detektyw ma swojego towarzysza, człowieka, który w niektórych momentach naprowadza go na właściwy trop, wskazuje dobrą ścieżkę.
Kapitan Hastings, który naczytał się w swoim życiu Sherlocka Holmesa, ma nadzieję zostać Sherlockiem w rzeczywistości, jednakże jak na razie jest to awykonalne, bo żołnierz "patrzy, a nie widzi", umykają mu ważne fakty i nie zauważa tego jak dużo można wyczytać z ludzkich słów.
Herkules Poirot na szczęście pojawia się w okolicy Styles Court ze swoimi rodakami. Hastings pamiętając, że Poirot jest detektywem, prosi go o pomoc. To jest bardzo słuszna decyzja (sama bym tak zrobiła :D ) !
Herkules to człowiek specyficzny jak można sądzić po jego opisie: "Poirot był drobny, niski i miał bardzo dziwaczną powierzchowność. Niewiele wyższy niż pięć stóp i cztery cale, zachowywał się z niezwykłą godnością. Jajowatą głowę przechylał na bok i nosił długie, sztywno sterczące wąsy w iście wojskowym stylu. Schludność jego ubioru była wręcz nieprawdopodobna; sądzę, że pyłek na rękawiczce sprawiłby małemu Belgowi więcej bólu niż rana zadana pociskiem karabinowym. Ale ten niepokaźny cudaczny elegant, który (stwierdziłem to z przykrością) utykał teraz na prawą nogę, był w swoim czasie asem policji belgijskiej. Jako detektyw uchodził za gwiazdę pierwszej wielkości i niejednokrotnie wykrywał zbrodnie sensacyjne i na pozór nie do wykrycia." Prócz tego detektyw miał bzika na punkcie przestawiania rzeczy, by były ustawione poprawnie. Tak Poirot jest pedantem (mój brat też, ale to nieważne).
Po opisie Belga można od razu go sobie wyobrazić, (David Suchet w roli Poirota był genialny. Ogółem to gorąco polecam serial Poirot ;) warto ze względu na świetną grę aktorską i wciągającą fabułę. ^^) Wydaje się niepozorny, czyż nie? Nie wzbudza jakiegokolwiek zagrożenia, dla innych. Wygląd nie świadczy jednak o tym jaki jest. Siła i potęga jego umysłu wprawia nas w zachwyt, a używanie psychologii w swoim śledztwie w zaciekawienie. Możemy zauważyć, że metody Sherlocka a Herkulesa diametralnie się różnią. Pomimo jego czasami irytującego stylu bycia zaczynamy się przywiązywać. Okropnie polubiłam tą postać [Szczerze, to moją pierwszą książką Agaty Christie było "Morderstwo na polu golfowym" (to druga powieść, w której pojawia się Poirot)]. Powiedzmy, że ja i detektyw nie znamy się od dziś. Za każdym razem gdy czytam książki, gdzie on występuje, od razu na starcie mam banana na twarzy. Herkules to taki dobry wujaszek, który poprowadzi Cię za rączkę i zabierze na naleśniki gdy zaczniesz płakać. Uwielbiam go za to jaki jest, bo to właśnie z nim rozpoczęłam swoją przygodę z kryminałami.
Książka kryje w sobie bardzo zakręconą zagadkę, ale to nie przeszkadza w czytaniu, bo zawsze na końcu czeka nas cudowne zakończenie i wtedy spokojnie możemy sprawdzić, czy myśleliśmy tak jak detektyw, czy wręcz przeciwnie. Prawdę mówiąc, muszę przyznać, iż kolejne pozycje z dorobku pani Agaty, są o wiele bardziej klarowne i wyszukane, nadal charakteryzują się lekkością jednak "Tajemnicza historia w Styles" w porównaniu do nich wypada w miarę słabo (według mnie). Ale to tylko takie odczucie. Czytając inne jej powieści można zauważyć tą przepaść, że styl Christie wraz z kolejnymi książkami w swoim dorobku literackim się poprawił.
Zagadka jak i książka bardzo mi się podobały. Nie zawiodłam się na pierwszej książce pani Agaty. ;) Cóż mogę więcej powiedzieć?
Warto ją przeczytać ponieważ:
-jest tam Poirot,
-zagadka jest super,
-książkę dobrze się czyta,
- no i spodoba się każdemu kto lubi stare dobre kryminały, jak ja.
Znajdujcie, czytajcie i poprawiajcie nasze czytelnictwo!
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia ;)
/KannOfDeath
sobota, 3 września 2016
NIEZGODNA - RECENZJA
Witam :D
Miałam ponarzekać, ale tak wyszło, że mi się odechciało :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy "Niezgodną" autorstwa Veronici Roth. ^^
"- Cztery, z jakiej ty pochodzisz frakcji?
- To nie ma znaczenia. - Wzrok ma opuszczony. - Teraz jestem tutaj. Warto, żebyś i ty o tym pamiętała."
"Matka powiedziała mi kiedyś, że samotnie nie da się przetrwać - a gdyby nawet jakoś się udało, to nikt nie chce takiego życia."
"-Myślałem, że za dużo pytań będzie zadawać tylko jedna, Prawa - mówi chłodno. - A teraz jeszcze Sztywniaczka?
-To na pewno dlatego, że jesteś taki miły - wyjaśniam spokojnie. - Wiesz, jak łóżko z gwoździ."
Społeczeństwo zbudowane na gruzach Chicago zostało podzielone na pięć frakcji: Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Każdy szesnastolatek może podczas ceremonii wybrać frakcję, która według niego pasuje do jego cech charakteru, lub pozostać w tej, w której przyszło się na świat.
Beatrice Prior urodzona we frakcji Altruistów ma dosyć swojego aktualnego życia, pragnie zmiany, wzrostu adrenaliny. Z każdym momentem uświadamia sobie, że nie pasuje do swojej obecnej frakcji. Gdy nadchodzi moment testu, który ma rozstrzygnąć jaka cecha charakteru jest u niej dominująca, wychodzi na to, że jest Niezgodną. Niezgodnym jest osoba, która łączy w sobie cechy charakteru wszystkich istniejących frakcji. Bycie Niezgodnym jest niebezpieczne, więc dziewczyna godzi się na to by to ukryć. Na ceremonii wybiera Nieustraszoność. Z tą decyzją wiąże się trudne szkolenie, stawienie czoła przeciwnościom losu i swoim najskrytszym lękom. Tris uczy się podejmować decyzje, powoli również uświadamia sobie na czym polega miłość i jakie niesie ze sobą konsekwencje, uczy się na nowo żyć.
Tymczasem w Chicago wybucha wojna pomiędzy frakcjami. Tris musi stanąć z przyjaciółmi do walki, by ustalić nowy porządek świata.
Gdyby mój brat nie pokazał mi filmu nie miałabym zachęty do wzięcia się za lekturę tej książki. Radzę jednak wam, by najpierw ruszyć do księgarni lub biblioteki, tak będzie lepiej. Różnica między książką a filmem jest miażdżąca i o wiele lepiej jest porównać książkę do ekranizacji, niż odwrotnie.
Powieść Veronici Roth kryje w sobie wiele schematów, ale nie tylko one tworzą tą książkę. Walka z zepsutym systemem, jest dosyć popularnym wątkiem, więc nie ma potrzeby by się dziwić ilością książek z tym wątkiem, w końcu i tak większość osób za to je kocha.
Może i czasami się wydawać, że Beatrice jest nużąca, ale z czasem ewoluuje, zmienia się w inną osobę niż tą, którą spotkaliśmy na początku, gdy jej mama upinała jej na głowie koka. Powoli staje się kobietą.
W książce największą sympatią obdarzyłam Czwórkę, ta jego tajemniczość sprawiała, że coraz bardziej się chciało dowiedzieć o nim czegoś więcej... Wolę nie spoilerować, bo to wy musicie pobawić się w detektywów, by poznać o nim prawdę ;)
Książka z każdą chwilą stawała się coraz lepsza. Czasami może i jest przewidywalnie, ale to już zależy od was, jeżeli żadne z was nie czytało dystopii tego typu, to z pewnością nie domyślicie się co zdarzy się na kolejnej stronie. Nie każdy w końcu jest Sherlockiem. :D
Polecam wam "Niezgodną", bo naprawdę warto. Jest to ciekawy wstęp do świetnej trylogii i na pewno tak jak ja się o tym przekonacie.
/KannOfDeath
Miałam ponarzekać, ale tak wyszło, że mi się odechciało :D
Dzisiaj na warsztat bierzemy "Niezgodną" autorstwa Veronici Roth. ^^
"- Cztery, z jakiej ty pochodzisz frakcji?
- To nie ma znaczenia. - Wzrok ma opuszczony. - Teraz jestem tutaj. Warto, żebyś i ty o tym pamiętała."
"Matka powiedziała mi kiedyś, że samotnie nie da się przetrwać - a gdyby nawet jakoś się udało, to nikt nie chce takiego życia."
"-Myślałem, że za dużo pytań będzie zadawać tylko jedna, Prawa - mówi chłodno. - A teraz jeszcze Sztywniaczka?
-To na pewno dlatego, że jesteś taki miły - wyjaśniam spokojnie. - Wiesz, jak łóżko z gwoździ."
Społeczeństwo zbudowane na gruzach Chicago zostało podzielone na pięć frakcji: Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Każdy szesnastolatek może podczas ceremonii wybrać frakcję, która według niego pasuje do jego cech charakteru, lub pozostać w tej, w której przyszło się na świat.
Beatrice Prior urodzona we frakcji Altruistów ma dosyć swojego aktualnego życia, pragnie zmiany, wzrostu adrenaliny. Z każdym momentem uświadamia sobie, że nie pasuje do swojej obecnej frakcji. Gdy nadchodzi moment testu, który ma rozstrzygnąć jaka cecha charakteru jest u niej dominująca, wychodzi na to, że jest Niezgodną. Niezgodnym jest osoba, która łączy w sobie cechy charakteru wszystkich istniejących frakcji. Bycie Niezgodnym jest niebezpieczne, więc dziewczyna godzi się na to by to ukryć. Na ceremonii wybiera Nieustraszoność. Z tą decyzją wiąże się trudne szkolenie, stawienie czoła przeciwnościom losu i swoim najskrytszym lękom. Tris uczy się podejmować decyzje, powoli również uświadamia sobie na czym polega miłość i jakie niesie ze sobą konsekwencje, uczy się na nowo żyć.
Tymczasem w Chicago wybucha wojna pomiędzy frakcjami. Tris musi stanąć z przyjaciółmi do walki, by ustalić nowy porządek świata.
Gdyby mój brat nie pokazał mi filmu nie miałabym zachęty do wzięcia się za lekturę tej książki. Radzę jednak wam, by najpierw ruszyć do księgarni lub biblioteki, tak będzie lepiej. Różnica między książką a filmem jest miażdżąca i o wiele lepiej jest porównać książkę do ekranizacji, niż odwrotnie.
Powieść Veronici Roth kryje w sobie wiele schematów, ale nie tylko one tworzą tą książkę. Walka z zepsutym systemem, jest dosyć popularnym wątkiem, więc nie ma potrzeby by się dziwić ilością książek z tym wątkiem, w końcu i tak większość osób za to je kocha.
Może i czasami się wydawać, że Beatrice jest nużąca, ale z czasem ewoluuje, zmienia się w inną osobę niż tą, którą spotkaliśmy na początku, gdy jej mama upinała jej na głowie koka. Powoli staje się kobietą.
W książce największą sympatią obdarzyłam Czwórkę, ta jego tajemniczość sprawiała, że coraz bardziej się chciało dowiedzieć o nim czegoś więcej... Wolę nie spoilerować, bo to wy musicie pobawić się w detektywów, by poznać o nim prawdę ;)
Książka z każdą chwilą stawała się coraz lepsza. Czasami może i jest przewidywalnie, ale to już zależy od was, jeżeli żadne z was nie czytało dystopii tego typu, to z pewnością nie domyślicie się co zdarzy się na kolejnej stronie. Nie każdy w końcu jest Sherlockiem. :D
Polecam wam "Niezgodną", bo naprawdę warto. Jest to ciekawy wstęp do świetnej trylogii i na pewno tak jak ja się o tym przekonacie.
/KannOfDeath
wtorek, 23 sierpnia 2016
SZKLANY MIECZ - RECENZJA
Witam!
Dzisiaj nastał czas bym nareszcie wrzuciła obiecaną recenzję "Szklanego Miecza" Victorii Aveyard.
Od razu przejdźmy do sedna ;)
"Gdy przesuwa dłonią po mojej skórze, czuję inny rodzaj bólu. Gorszy niż ten, który zadało mi urządzenie Mavena, sięgający głębiej niż nerwy. Czuję rozsadzającą pustkę, rwącą próżnię. Jestem mieczem wykutym przez błyskawicę i ogień - Cala i Mavena, Jeden już mnie zdradził, drugi może odejść w każdej chwili. Ja jednak nie boję się tego, że będę miała złamane serce. Nie boję się bólu.
Trzymam się Cala, Kilorna, Shade'a oraz naszego planu, aby ocalić tylu Nowych, ilu zdołamy, ponieważ boję się, że pewnego dnia obudzę się w próżni, gdzieś, gdzie nie będzie przyjaciół ani rodziny, będę tylko ja, samotna błyskawica w sercu mrocznej zawieruchy.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, ze powoli zaczynam pękać."
"- Powiedziałem ci kiedyś, że każdy może zdradzić każdego. Wiem, że pamiętasz te słowa. - "Aż nazbyt dobrze". - I dzisiaj znów to powtórzę: wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce."
Nad Nortą rebelia wisi w powietrzu. Korona zostaje nałożona na nowego władcę, który ma sporo na sumieniu. Mare cudem udaje się uciec więzom śmierci. Wraz z wygnanym księciem ruszają na poszukiwanie Nowych - ludzi takich samych jak główna bohaterka, stojących na pograniczu bycia Czerwonym jak i Srebrnym. W ich żyłach płynie krwistoczerwona krew, ale również dzięki tajemniczej mutacji posiadają moce, które nawet przeważają, te którymi władają Srebrni.
Dziewczyna nie ma chwili do stracenia, bo życie Nowych wisi na włosku. Ścigana przez okropnego króla stara się zrekrutować jak największą liczbę osób, by ramię w ramię walczyć z nimi o upragnioną wolność.
Miałam straszny problem z przeczytaniem "Szklanego Miecza". Wiele razy mogłam za jednym susem skończyć czytać drugi tom tej serii jednak po kilku stronach po prostu odpuszczałam. Książka naprawdę jest wciągająca, jednak wciągając się coraz bardziej w czytanie zauważamy jak bardzo Mare zgłupiała. Dziewczyna nie przypomina już prawie w ogóle starej siebie. Całkowicie została pochłonięta przez panującą w jej własnym sercu zawieruchę. Zaczyna zatapiać się w mroku i bólu. Nie błyszczy jak dawniej. Przez cały czas zachowuje się gorzej niż nowy król. Staje się zadufana w sobie i ciągle pokazuje postawę "jestem najlepsza z was wszystkich, beze mnie nic nie wskóracie".
Co chwilę odkładałam książkę i zastanawiałam się nad jej ogromnym idiotyzmem. Sama postawiła przed sobą mur i ma nadzieję, że nikt jej nie znienawidzi, a za jej plecami znajduje się ścieżka, którą szła i nadal z niej nie schodzi, co z tego, że złożona jest ona z trupów.
W "Czerwonej Królowej" był delikatny romans, tu jednak został zatopiony w lodowatej wodzie niczym słynny Tytanic. Mare zamiast okazać trochę współczucia i pokazać, że kocha Cala (a widać to okropnie), przez większość książki traktuje go niczym kominek, do którego przychodzi, gdy zrobi jej się zimno. Aż serce pokroiło mi się na kawałki...
Pomimo wszystkiego nie można narzekać na brak akcji w "Szklanym Mieczu". O wyczynach bohaterów czyta się z niemałym zaciekawieniem. Wyczyny Nowych i ich umiejętności są bardzo niesamowite. Całkowicie przeważają one możliwości Srebrnych, którzy od lat myśleli, że nikt nie jest w stanie być od nich lepszym. O ratowaniu Nowej Krwi czytałam z zapartym tchem, a szczegółowe opisy sprawiały, że aż czułam, że uczestniczę w tych wszystkich wydarzeniach.
A zakończenie? Po prostu wow. Nie spodziewałam się, że tak się to skończy...
Nic nie mogę poradzić. Muszę czekać na kolejny tom z niecierpliwością pomimo tego, że Mare co chwilę doprowadzała mnie do szału.
Świat stworzony przez panią Victorię został idealnie dopracowany, a bohaterowie, którzy nie grali aż tak wielkiej roli zaczynają powoli grać w tej powieści pierwsze skrzypce, są ciekawsi niż sama Mare.
Polecam książkę osobom o stalowych nerwach, bo ja już powoli wymiękam ;)
A Ty już przeczytałeś "Szklany Miecz"?
Koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami czytelniku, o tu na dole w komentarzach :D
/KannOfDeath
Dzisiaj nastał czas bym nareszcie wrzuciła obiecaną recenzję "Szklanego Miecza" Victorii Aveyard.
Od razu przejdźmy do sedna ;)
"Gdy przesuwa dłonią po mojej skórze, czuję inny rodzaj bólu. Gorszy niż ten, który zadało mi urządzenie Mavena, sięgający głębiej niż nerwy. Czuję rozsadzającą pustkę, rwącą próżnię. Jestem mieczem wykutym przez błyskawicę i ogień - Cala i Mavena, Jeden już mnie zdradził, drugi może odejść w każdej chwili. Ja jednak nie boję się tego, że będę miała złamane serce. Nie boję się bólu.
Trzymam się Cala, Kilorna, Shade'a oraz naszego planu, aby ocalić tylu Nowych, ilu zdołamy, ponieważ boję się, że pewnego dnia obudzę się w próżni, gdzieś, gdzie nie będzie przyjaciół ani rodziny, będę tylko ja, samotna błyskawica w sercu mrocznej zawieruchy.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, ze powoli zaczynam pękać."
"- Powiedziałem ci kiedyś, że każdy może zdradzić każdego. Wiem, że pamiętasz te słowa. - "Aż nazbyt dobrze". - I dzisiaj znów to powtórzę: wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce."
Nad Nortą rebelia wisi w powietrzu. Korona zostaje nałożona na nowego władcę, który ma sporo na sumieniu. Mare cudem udaje się uciec więzom śmierci. Wraz z wygnanym księciem ruszają na poszukiwanie Nowych - ludzi takich samych jak główna bohaterka, stojących na pograniczu bycia Czerwonym jak i Srebrnym. W ich żyłach płynie krwistoczerwona krew, ale również dzięki tajemniczej mutacji posiadają moce, które nawet przeważają, te którymi władają Srebrni.
Dziewczyna nie ma chwili do stracenia, bo życie Nowych wisi na włosku. Ścigana przez okropnego króla stara się zrekrutować jak największą liczbę osób, by ramię w ramię walczyć z nimi o upragnioną wolność.
Miałam straszny problem z przeczytaniem "Szklanego Miecza". Wiele razy mogłam za jednym susem skończyć czytać drugi tom tej serii jednak po kilku stronach po prostu odpuszczałam. Książka naprawdę jest wciągająca, jednak wciągając się coraz bardziej w czytanie zauważamy jak bardzo Mare zgłupiała. Dziewczyna nie przypomina już prawie w ogóle starej siebie. Całkowicie została pochłonięta przez panującą w jej własnym sercu zawieruchę. Zaczyna zatapiać się w mroku i bólu. Nie błyszczy jak dawniej. Przez cały czas zachowuje się gorzej niż nowy król. Staje się zadufana w sobie i ciągle pokazuje postawę "jestem najlepsza z was wszystkich, beze mnie nic nie wskóracie".
Co chwilę odkładałam książkę i zastanawiałam się nad jej ogromnym idiotyzmem. Sama postawiła przed sobą mur i ma nadzieję, że nikt jej nie znienawidzi, a za jej plecami znajduje się ścieżka, którą szła i nadal z niej nie schodzi, co z tego, że złożona jest ona z trupów.
W "Czerwonej Królowej" był delikatny romans, tu jednak został zatopiony w lodowatej wodzie niczym słynny Tytanic. Mare zamiast okazać trochę współczucia i pokazać, że kocha Cala (a widać to okropnie), przez większość książki traktuje go niczym kominek, do którego przychodzi, gdy zrobi jej się zimno. Aż serce pokroiło mi się na kawałki...
Pomimo wszystkiego nie można narzekać na brak akcji w "Szklanym Mieczu". O wyczynach bohaterów czyta się z niemałym zaciekawieniem. Wyczyny Nowych i ich umiejętności są bardzo niesamowite. Całkowicie przeważają one możliwości Srebrnych, którzy od lat myśleli, że nikt nie jest w stanie być od nich lepszym. O ratowaniu Nowej Krwi czytałam z zapartym tchem, a szczegółowe opisy sprawiały, że aż czułam, że uczestniczę w tych wszystkich wydarzeniach.
A zakończenie? Po prostu wow. Nie spodziewałam się, że tak się to skończy...
Nic nie mogę poradzić. Muszę czekać na kolejny tom z niecierpliwością pomimo tego, że Mare co chwilę doprowadzała mnie do szału.
Świat stworzony przez panią Victorię został idealnie dopracowany, a bohaterowie, którzy nie grali aż tak wielkiej roli zaczynają powoli grać w tej powieści pierwsze skrzypce, są ciekawsi niż sama Mare.
Polecam książkę osobom o stalowych nerwach, bo ja już powoli wymiękam ;)
A Ty już przeczytałeś "Szklany Miecz"?
Koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami czytelniku, o tu na dole w komentarzach :D
/KannOfDeath
czwartek, 18 sierpnia 2016
CZERWONA KRÓLOWA - RECENZJA
Witam po tak długiej nieobecności!
Trochę się rozleniwiłam w ostatnich tygodniach wakacji, ale pora to nadrobić. Już dzisiaj chcę zaprezentować wam "Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard, a jutro lub pojutrze "Szklany Miecz". Wszystko przed nami :D, a teraz przejdźmy do recenzji.
Na początek polecam wam włączyć ten utwór:
Pomoże on wam się wczuć w recenzję jak i w historię. Piosenka jest świetna i przez długi czas będzie siedziała wam w głowie ;)
"Każdy może zdradzić każdego".
"Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych".
"Kiedyś myślałam, że Srebrni są niczym bogowie, którym nic nie może zagrozić i których nic nie jest w stanie wystraszyć. Teraz się przekonałam, iż to nieprawda. Od wielu lat żyli na szczycie władzy, chronieni i odcięci od reszty świata, i zdążyli zapomnieć, że im również grozi upadek. Ich siła stała się ich największą słabością."
Mieszkańców Norty dzieli się ze względu na kolor krwi.
Srebrni to arystokraci posiadający unikalne moce, a Czerwoni to zwykli ludzie tacy jak ty czy ja, którzy są wykorzystywani jako tania siła robocza i bez zbędnych skrupułów wysyłani są na wojnę, by umierać za Srebrnych, którzy dzierżą władzę.
Mare Barrow to siedemnastoletnia dziewczyna, posiadająca niesamowity talent do kradzieży. Jak większość ludzi w jej wieku ma zostać powołana do wojska. Dziewczyna pragnie uniknąć tego złego losu, więc na wiele sposobów próbuje znaleźć sposób, by nie trafić do armii, której celem jest jedynie śmierć. Okazja się nadarza. Pewnego wieczoru obiera za ofiarę idealną do kradzieży pewnego młodzieńca, który niestety orientuje się w jej zamiarach. Następnego dnia do domu dziewczyny przychodzą wysłannicy Srebrnych, aby zabrać ją do pałacu.
Dziewczyna przez pewien wypadek odkrywa w sobie niesamowitą moc, której istnienie dla Srebrnych może oznaczać niebezpieczeństwo.
Prócz tego w kraju pojawia się Szkarłatna Gwardia, która rozpoczyna walkę mającą na celu obalenie istniejącego systemu.
Książka jest świetna, choć nieco schematyczna. W "Czerwonej Królowej" pojawia się dosyć popularny wątek, w którym młoda dziewczyna, musi stanąć przeciwko zepsutemu systemowi. Spokojnie, to nie sprawia, że książka jest nudna, nie martwcie się. Powieść wybawiła mnie z objęć nudy podczas pobytu w szpitalu i nie miałam serca się od niej oderwać, choćby na sekundę, bo jest niesamowicie wciągająca i strasznie trzyma w napięciu. Podczas czytania zapominamy jak się oddycha i skupiamy się tylko na tym, by dowiedzieć się co czeka dalej główną bohaterkę. Książka wyróżnia się wartką akcją, która trwa na wszystkich stronach. Po prostu cud miód i orzeszki.
Znaleźć też można w "Czerwonej Królowej" delikatny wątek romantyczny (mały trójkącik, między Mare i książętami), a raczej jego namiastkę :/ , co troszeczkę boli, bo miał on spory potencjał i mógł bardziej namieszać.
Sama Szkarłatna Gwardia i jej działalność jest trochę nierealna, bo może do niej wstąpić każdy tak ze stania, jakby nie zależało im na dyskrecji. -Cześć mogę do was dołączyć?
-Spoko dołączaj, byle by było nas więcej, kij, że możesz nas zdradzić.
To takie trochę naciągane...
Pomimo wielu niedociągnięć książka i tak trzyma poziom. Jest dobrze wymyśloną historią o dużym potencjale, którą ze spokojnym sercem mogę wam polecić, bo pomimo tych małych wad pokochałam tą książkę. Ilość jej zalet, bije wady na głowę, więc nie musicie się tym martwić, że coś tu wytknęłam.
"Czerwona Królowa" to książka o świetnej historii i postaciach, idealna pomimo niedociągnięć i to właśnie czyni ją godną polecenia.
/KannOfDeath
Trochę się rozleniwiłam w ostatnich tygodniach wakacji, ale pora to nadrobić. Już dzisiaj chcę zaprezentować wam "Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard, a jutro lub pojutrze "Szklany Miecz". Wszystko przed nami :D, a teraz przejdźmy do recenzji.
Na początek polecam wam włączyć ten utwór:
"Każdy może zdradzić każdego".
"Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych".
"Kiedyś myślałam, że Srebrni są niczym bogowie, którym nic nie może zagrozić i których nic nie jest w stanie wystraszyć. Teraz się przekonałam, iż to nieprawda. Od wielu lat żyli na szczycie władzy, chronieni i odcięci od reszty świata, i zdążyli zapomnieć, że im również grozi upadek. Ich siła stała się ich największą słabością."
Mieszkańców Norty dzieli się ze względu na kolor krwi.
Srebrni to arystokraci posiadający unikalne moce, a Czerwoni to zwykli ludzie tacy jak ty czy ja, którzy są wykorzystywani jako tania siła robocza i bez zbędnych skrupułów wysyłani są na wojnę, by umierać za Srebrnych, którzy dzierżą władzę.
Mare Barrow to siedemnastoletnia dziewczyna, posiadająca niesamowity talent do kradzieży. Jak większość ludzi w jej wieku ma zostać powołana do wojska. Dziewczyna pragnie uniknąć tego złego losu, więc na wiele sposobów próbuje znaleźć sposób, by nie trafić do armii, której celem jest jedynie śmierć. Okazja się nadarza. Pewnego wieczoru obiera za ofiarę idealną do kradzieży pewnego młodzieńca, który niestety orientuje się w jej zamiarach. Następnego dnia do domu dziewczyny przychodzą wysłannicy Srebrnych, aby zabrać ją do pałacu.
Dziewczyna przez pewien wypadek odkrywa w sobie niesamowitą moc, której istnienie dla Srebrnych może oznaczać niebezpieczeństwo.
Prócz tego w kraju pojawia się Szkarłatna Gwardia, która rozpoczyna walkę mającą na celu obalenie istniejącego systemu.
Książka jest świetna, choć nieco schematyczna. W "Czerwonej Królowej" pojawia się dosyć popularny wątek, w którym młoda dziewczyna, musi stanąć przeciwko zepsutemu systemowi. Spokojnie, to nie sprawia, że książka jest nudna, nie martwcie się. Powieść wybawiła mnie z objęć nudy podczas pobytu w szpitalu i nie miałam serca się od niej oderwać, choćby na sekundę, bo jest niesamowicie wciągająca i strasznie trzyma w napięciu. Podczas czytania zapominamy jak się oddycha i skupiamy się tylko na tym, by dowiedzieć się co czeka dalej główną bohaterkę. Książka wyróżnia się wartką akcją, która trwa na wszystkich stronach. Po prostu cud miód i orzeszki.
Znaleźć też można w "Czerwonej Królowej" delikatny wątek romantyczny (mały trójkącik, między Mare i książętami), a raczej jego namiastkę :/ , co troszeczkę boli, bo miał on spory potencjał i mógł bardziej namieszać.
Sama Szkarłatna Gwardia i jej działalność jest trochę nierealna, bo może do niej wstąpić każdy tak ze stania, jakby nie zależało im na dyskrecji. -Cześć mogę do was dołączyć?
-Spoko dołączaj, byle by było nas więcej, kij, że możesz nas zdradzić.
To takie trochę naciągane...
Pomimo wielu niedociągnięć książka i tak trzyma poziom. Jest dobrze wymyśloną historią o dużym potencjale, którą ze spokojnym sercem mogę wam polecić, bo pomimo tych małych wad pokochałam tą książkę. Ilość jej zalet, bije wady na głowę, więc nie musicie się tym martwić, że coś tu wytknęłam.
"Czerwona Królowa" to książka o świetnej historii i postaciach, idealna pomimo niedociągnięć i to właśnie czyni ją godną polecenia.
/KannOfDeath
czwartek, 11 sierpnia 2016
POIROT PROWADZI ŚLEDZTWO - RECENZJA
Witam!
Wiem, że obiecałam wam to, że kolejną recenzją nie będzie kryminał, ale wyszło inaczej. Sorki. :/
Mój przyjaciel poprosił mnie o recenzję książki Agaty Christie pt. "Poirot prowadzi śledztwo", więc się zgodziłam napisać ją od zaraz gdy zobaczyłam jego komentarz z prośbą. :)
Książkę kiedyś czytałam, ale niestety nie mam jej w swojej biblioteczce. Z tego powodu użyję zdjęć z internetu. :( Przejdźmy lepiej do rzeczy ;)
"Poirot prowadzi śledztwo" to zbiór jedenastu opowiadań, w których pierwsze skrzypce oczywiście gra Herkules Poirot. Narratorem jest kapitan Hastings, dobry przyjaciel detektywa, którego mogliśmy poznać w innych powieściach pani Agaty.
Herkules Poirot, którego złapała grypa i tak bez żadnego trudu potrafi rozwiązać męczące wszystkich
ludzi zagadki siedząc w swoim wygodnym fotelu. Między innymi odnajduje bankowe obligacje,
wyjaśnia tajemnicę skradzionego brylantu i stawia czoła mafii (ale to nie wszystko). Poirot, człowiek posiadający niesamowite "szare komórki" zachwyca nas na każdym kroku niezawodnością swojej dedukcji, pokazuje nawet, że nie trzeba ruszać się z domu by rozwiązać zagadkę. Wystarczy mieć fakty, które później można złożyć w trwałą całość.
Opowiadania są dobre, ale nie każdemu mogą się spodobać. Jedenaście krótkich historii ma być po prostu lekkim posiłkiem dla naszego umysłu, by mógł odpocząć po sporej ilości morderstw w innych książkach. "Poirot prowadzi śledztwo" to odskocznia od normalnego biegu w świecie wykreowanym przez Agatę Christie, ma ukazać, że Poirot nie tylko rozwiązuje morderstwa, ale i potrafi na przykład znaleźć skradziony brylant.
No ale niestety wiele osób jak sprawdzałam inne recenzje, myśli, że pisane były one "na szybko", bez żadnego wczucia się w postać, bez chęci. Tak nie jest. Autor zawsze musi poświęcić czas na myślenie i na pisanie, by coś mogło powstać.
Z innych książek kryjących w sobie opowiadania o Herkulesie warto polecić "Wczesne sprawy Poirota", "Detektywi w służbie miłości" i "Dwanaście prac Herkulesa" (o ostatnim zbiorze kiedyś wam bardziej opowiem), które są naprawdę wspaniałe.
Książka "Poirot prowadzi śledztwo" jest lekka, łatwa i przyjemna. Potrafi odprężyć, uspokoić. Jak wcześniej wspominałam to idealna odskocznia od brutalnych morderstw. Bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba się również i wam.
/KannOfDeath
Wiem, że obiecałam wam to, że kolejną recenzją nie będzie kryminał, ale wyszło inaczej. Sorki. :/
Mój przyjaciel poprosił mnie o recenzję książki Agaty Christie pt. "Poirot prowadzi śledztwo", więc się zgodziłam napisać ją od zaraz gdy zobaczyłam jego komentarz z prośbą. :)
Książkę kiedyś czytałam, ale niestety nie mam jej w swojej biblioteczce. Z tego powodu użyję zdjęć z internetu. :( Przejdźmy lepiej do rzeczy ;)
"Poirot prowadzi śledztwo" to zbiór jedenastu opowiadań, w których pierwsze skrzypce oczywiście gra Herkules Poirot. Narratorem jest kapitan Hastings, dobry przyjaciel detektywa, którego mogliśmy poznać w innych powieściach pani Agaty.
Herkules Poirot, którego złapała grypa i tak bez żadnego trudu potrafi rozwiązać męczące wszystkich
ludzi zagadki siedząc w swoim wygodnym fotelu. Między innymi odnajduje bankowe obligacje,
wyjaśnia tajemnicę skradzionego brylantu i stawia czoła mafii (ale to nie wszystko). Poirot, człowiek posiadający niesamowite "szare komórki" zachwyca nas na każdym kroku niezawodnością swojej dedukcji, pokazuje nawet, że nie trzeba ruszać się z domu by rozwiązać zagadkę. Wystarczy mieć fakty, które później można złożyć w trwałą całość.
Opowiadania są dobre, ale nie każdemu mogą się spodobać. Jedenaście krótkich historii ma być po prostu lekkim posiłkiem dla naszego umysłu, by mógł odpocząć po sporej ilości morderstw w innych książkach. "Poirot prowadzi śledztwo" to odskocznia od normalnego biegu w świecie wykreowanym przez Agatę Christie, ma ukazać, że Poirot nie tylko rozwiązuje morderstwa, ale i potrafi na przykład znaleźć skradziony brylant.
No ale niestety wiele osób jak sprawdzałam inne recenzje, myśli, że pisane były one "na szybko", bez żadnego wczucia się w postać, bez chęci. Tak nie jest. Autor zawsze musi poświęcić czas na myślenie i na pisanie, by coś mogło powstać.
Z innych książek kryjących w sobie opowiadania o Herkulesie warto polecić "Wczesne sprawy Poirota", "Detektywi w służbie miłości" i "Dwanaście prac Herkulesa" (o ostatnim zbiorze kiedyś wam bardziej opowiem), które są naprawdę wspaniałe.
Książka "Poirot prowadzi śledztwo" jest lekka, łatwa i przyjemna. Potrafi odprężyć, uspokoić. Jak wcześniej wspominałam to idealna odskocznia od brutalnych morderstw. Bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że spodoba się również i wam.
/KannOfDeath
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)